Ale historia… Kazimierzu, skąd ta forsa?

Autor: Grażyna Bąkiewicz
Ilustrator: Artur Nowicki
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-10-12975-8

Opis

Co za Historia!

Znów podróżujemy w czasie! Dzięki opowieściom Zuzki i rysunkom Aleksa. A może raczej dzięki niesamowitym ławkom pana Cebuli? Albo temu, że literatura pozwala przenieść się do przyszłości, z której znacznie łatwiej wyruszyć w przeszłość? I trochę dlatego, że Grażyna Bąkiewicz ma wiedzę historyczną, znakomite pomysły i umiejętność pisania…

Ci, którzy wraz z Aleksem naocznie sprawdzali, czy Mieszko I był Wikingiem, pewnie niecierpliwie czekali na tę podróż. Zwłaszcza, że od samego początku zapowiadała się co najmniej równie ciekawie. No bo oczywiście wszyscy wiedzą, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Niektórzy wyliczają pięćdziesiąt trzy wybudowane zamki czy dwadzieścia siedem otoczonych murami miast. Mnóstwo nowych wsi, odnowione drogi, a do tego jeszcze założenie uniwersytetu. To wiadomo. Ale czy równie łatwo udzielić odpowiedzi na – naturalne skądinąd – pytanie: skąd on brał na to pieniądze?! Przecież nie odziedziczył ich po przodkach…

Oto kolejna zagadka dla uczniów pana Cebuli. Podzieleni na dwa zespoły (dziewczyny kontra chłopcy) będą próbowali znaleźć jej rozwiązanie. Tylko że podróż w czasie nie jest tak łatwa jak na przykład… przeczytanie odpowiedniego rozdziału z podręcznika. A średniowiecze to nie tylko epoka rycerzy, ale i „czarnej śmierci”, zbójców, ciemnych lochów oraz błota – obecnego nawet w centrach miast. Nic dziwnego, że wyprawa do czasów kazimierzowskich okazuje się zadaniem tylko dla twardzieli. Kto wytrwa najdłużej? Kto odkryje sekret Kazimierza? Czy pomimo złośliwego figla Słonia (o którym dużo – niekoniecznie dobrego – można by pisać) wszystkim uda się wrócić szczęśliwie?
Dynamiczna, pełna ciekawostek, żartów, komiksowych wstawek i zabawnych rysunków książka Grażyny Bąkiewicz (historyka) i Artura Nowickiego (ilustratora), odsłania nie-podręcznikowe, ale zdecydowanie prawdziwsze oblicze historii. To nie podany na tacy zbiór uznanych za Najważniejsze dat i nazwisk; to raczej skarbiec tajemnic, nieoczywistych zagadek, a przede wszystkim – przestrzeń poznawania niebanalnych postaci.

Zresztą drugi tom serii Ale historia… ma zdecydowanie więcej zalet. Co jeszcze można zyskać dzięki jego lekturze?

Motywację do nauki (bo przecież kiedyś wiedza była luksusem. A dla dziewcząt wręcz zakazanym owocem).

Wiedzę. Znajdziemy tu odpowiedzi na wiele istotnych i/ lub fascynujących pytań. Dowiemy się między innymi, czym różnił się uczeń od czeladnika, co stanowiło pasję alchemików, czemu warto było wykonać majstersztyk… A także ile ważyły kiedyś książki, do czego przydawały się siki i czym różnił się zbój od rycerza.

Przyjemnie spędzony czas.

Poprawę humoru. Jeszcze raz wiedzę. Tym razem o tym, jak pusty skarbiec uczynić pełnym. W końcu chyba nie bez powodu wizerunek Kazimierza zwanego Wielkim znajdujemy na współczesnych banknotach…

Karolina Mucha

PS Tylko ta data wynalezienia druku na stronie 88 nie do końca przystaje do wiedzy powszechnej. Chochlik to czy efekt najnowszych badań? 😉

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „Ale historia… Kazimierzu, skąd ta forsa?”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.