Opis
Rodzinny chichotnik
Poczytamy? – pyta trzylatka, ilekroć w ręce wpadnie jej Chichotnik.
Mamo, jakie to śmieszne! Posłuchaj! – woła niemal po każdym przeczytanym wierszu pięciolatka.
Ich mały brat śmieje się już na widok umieszczonej na okładce świnki.
Tak więc tytuł (i podtytuł) nie kłamie: chichotamy, śmiejemy się i uśmiechamy. Rodzinnie.
A wszystko za sprawą wierszy wybranych przez Barbarę Gawryluk właśnie według dość zaskakującego klucza – śmieszności. W Chichotniku przeplatają się utwory klasycznych i współczesnych twórców, o różnorodnej tematyce czy długości. Czytelnicy spotkają więc zarówno osławionego Grzesia, który „wrzucił list do skrzynki”, kichającą Katarzynę, Stefka Burczymuchę, Pawła i Gawła oraz Samochwałę, jak też mniej znanych bohaterów – więźnia na skuterku, chudą panią z Medyki, kurę, co była w górach… I oczywiście wielu, wielu innych. Zaś wśród dwudziestu dziewięciu zaprezentowanych wierszy, nie ma wyborów nietrafionych: wszystkie wywołują przynajmniej uśmiech. Zresztą reakcja wydaje się tym głośniejsza, im młodszy czytelnik.
Siłą książki jest jej uniwersalny charakter – nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że to lektura bez ograniczeń wiekowych. Rytmiczne wiersze przykuwają uwagę niemowlęcia, zapadają w pamięć przedszkolaka, starszym nasuwają wiele wspomnień, a przede wszystkim – przynoszą chwilę odprężenia.
Uniwersalizm Chichotnika przejawia się także w tym, że ma on spore szanse, by zyskać uznanie zarówno zwyczajnych czytelników, jak też profesjonalistów. A to za sprawą szaty graficznej (opracowaną przez Dorotę Nowacką) oraz niepospolitych ilustracji Elżbiety Wasiuczyńskiej. Jej papierowe kreacje nawet na zdjęciach wydają się trójwymiarowe! Zaskakują przy tym zarówno jakością i precyzją wykonania, jak też pomysłowością i wrażliwością autorki. To dzięki nim nie tylko ilustrują tekst, ale też wielokrotnie stanowią jego – skłaniającą do przemyśleń – interpretację.
Na koniec trzeba wspomnieć o małym mankamencie. Koncepcja Chichotnika jest tak oryginalna i wdzięczna, że trudno poprzestać na tym, co proponują autorki. Niespełna trzydziestka utworów zaostrza (a nie zaspokaja!) apetyt. Bo przecież tyle zabawnych wierszy się tu NIE znalazło! Brakuje zatem miejsca, w którym można byłoby dokleić czy dopisać własnych ulubieńców.
Chyba że… planowana jest kontynuacja książki.
W naszym domu na pewno znalazłaby dla siebie miejsce!
Karolina Mucha