Kura Adela. Jak kura połknęła hipopotama

Autor: Joanna Krzyżanek
Ilustrator: Zenon Wiewiurka
Wydawnictwo: Debit
Miejsce i rok wydania: Bielsko-Biała 2015
Liczba stron: 96
ISBN: 978-83-7167-973-5

 

Opis

Adela po raz piąty!

Słyszeliście już, że hiena ma huśtawkę?

Znacie norki, które potrafią bawić się nakrętkami na co najmniej sto sposobów?

Wiecie, jak jeleń rozprawił się z potworami, które pojawiły się w domku Adeli?

Łatwo zauważyć, że w kolejnej, piątej już książce przygód Kury Adeli, Joanna Krzyżanek nie przestaje zdumiewać czytelników. Począwszy od tytułu – jak zwykle zaskakującego i chwytliwego. Choć równocześnie sięga po sprawdzoną formę: prezentuje trzy opowiadania, w których główne role pełnią trzy różne litery, a każdej stronie tekstu (pisanego w typowym „krzyżankowskim” stylu) towarzyszy duża ilustracja – charakterystyczna z kolei dla nieodłącznego towarzysza autorki, Zenona Wiewiurki.

Typowe dla wszystkich publikacji o Adeli są także bardzo duże litery, wyraźnie sugerujące wiek odbiorców (co oczywiście nie znaczy, że ci, którzy mają mniej niż sześć albo więcej niż siedem lat, nie znajdą przyjemności w lekturze!). Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że książki te nie przypominają elementarza. Długie zdania zdarzają się dosyć często, a poszczególne opowiadania liczą po kilkanaście stron. Ich samodzielne przeczytanie wymaga więc umiejętności wykraczających poza etap składania liter.

Dlaczego więc adresowane są do dzieci uczących się czytać?

Pewnie dlatego, że mogą im ten czytelniczy debiut znacząco ułatwić i… uprzyjemnić. Jak one wzbogacają słownictwo! Każde opowiadanie to istna lawina słów rozpoczynających się na daną literę, w dodatku wplecionych w tekst zgrabnie i z poczuciem humoru. I tak w jednym akapicie (sic!) możemy przeczytać o: nartach, pękniętym nocnikuniedokończonym obrazie nosorożca, pluszowej norce, dziurawym namiocie, poradniku dla niejadków poplamionym sokiem z nektarynki. Znajdziemy tam też notatniki, w których niania zapisywała, ile Adela zjadła naleśników i nakrętki, schowane w niebieskiej szafie. W dodatku powtarzające się (jak refren w piosence) sceny i zwroty, ułatwiają płynność czytania, dodając młodym czytelnikom wiary w swoje siły i – w dalszej perspektywie – zachęcając ich do sięgania po kolejne lektury.

A to jeszcze nie wszystko! Prócz lawiny nowych słów, czytelnicy natrafią tu na istny gejzer kreatywności. Bo Adela – podobnie jak jej twórczyni – na wszystko znajduje cztery, pięć, a niekiedy aż osiem sposobów! To dlatego próbuje huśtać się na małpich ogonach, wężu ogrodowym, deseczce obwiązanej przez dżdżownicę, pomarańczowej gumie, pajęczynie. I dlatego też nie wyrzuca nakrętek – bo przecież można nimi nie tylko żonglować! Świetnie nadają się do zrobienia nakrętkowego węża, rybki albo dywanika w stokrotki. Mogą też pełnić rolę pionków czy… steru rakiety.

Wsiadacie na pokład? Zapraszamy – w podróż do Krainy Liter i Pomysłowości! 

 

Karolina Mucha

 

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „Kura Adela. Jak kura połknęła hipopotama”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.