Święty Antoni Padewski, ratowniku niebieski…
Jak stworzyć obiektywną, bezstronną opinię o tytule, którego Autorkę darzy się tak ciepłymi uczuciami?
Hm… Na szczęście mam ułatwienie: to naprawdę dobra książka.
Posłuchajcie sami:
Noc sierpniowa od gwiazd ciężka
opadała na Lizbonę,
o brzeg uderzały cicho
fale oceanu słone…
Albo tego:
Tak pojawił się Ferdynand:
nowe życie, nowa droga,
mała, trzepocząca dusza,
tajemnica Pana Boga.
I ta noc od gwiazd ciężka, i ta mała, trzepocząca dusza – czyż nie urzekają? A takich perełek jest tu mnóstwo! Poetycki, świetnie wyważony tekst – napisany sercem, z dużą wrażliwością, a do tego dobrze skomponowany i przemyślany, rytmiczny i treściwy… Wszystko to sprawia, że Świętego Antoniego z Padwy znakomicie się czyta – i to po wielokroć.
Zwłaszcza, że książka zasługuje na refleksję. Opowiada o niepospolitej postaci, która w życiu dokonała znacznie więcej niż znalezienie kilku zagubionych przedmiotów. Odwaga w podejmowaniu decyzji, spokój wobec fal krytyki oraz życiowych burz i niepowodzeń (jak wówczas, gdy pojechał na misję do Afryki, a choroba uniemożliwiła mu jakąkolwiek działalność, albo wtedy, kiedy jako młody zakonnik usłyszał, że jego miejsce jest przy furcie, a nie na Mszy) oraz – przede wszystkim – ogromna ufność i bliskość z Bogiem – zachwycają i inspirują. Sprawiają, że Antoni znakomicie wpisuje się w poczet świętych-uśmiechniętych, a książkę o nim (zilustrowaną przez samą autorkę) polecam do domowej biblioteczki – nie tylko do jednorazowej lektury.
Zwłaszcza, że:
Karolina Mucha
PS Tylko czy naprawdę mały Ferdynand nigdy nie był zły czy smutny? O odpowiedź proszę Autorkę 🙂