Opis
Silni i silniejsi
Kuternoga. Ślepiec. Mańkut. Głupek.
Jak łatwo zadawać ciosy! Jednym słowem niszcząc poczucie własnej wartości. Policzkując wyraźnym sygnałem: świat widzi tylko twoją słabość. Cała reszta się nie liczy!
Niepełnosprawność to trudny temat. Bo nawet tym, którzy o dotkniętych nią osobach mówią ze współczuciem, niełatwo dopuścić je do swej codzienności. Przecież trzeba by zwolnić, przebywać już nie tylko wśród pięknych, wymuskanych ludzi, z czegoś zrezygnować…
A co by było, gdyby iść jeszcze dwa kroki dalej – nie tylko akceptować, pomagać, ale… zaprzyjaźnić się? Nie umniejszając przy tym znaczenia pomocy, która pozwala funkcjonować, trwać. Jednak nie wystarcza. Tylko przyjaźń daje siłę, wiarę w siebie. Czyż nie każdy potrzebuje być potrzebnym?
Nawet mała kuśtykająca dziewczynka, poruszająca się z trudem – zawsze przy pomocy kuli.
Marcelka uległa wypadkowi, kiedy jeszcze chodziła do przedszkola. Nieostrożny kierowca sprawił, że przez jakiś czas musiała poruszać się na wózku. Później ciężka, nierzadko bolesna rehabilitacja pozwoliła jej zamienić wózek na kulę. Ale nawet ta jedna kula wystarczała, by naznaczyć dziewczynkę konkretnym piętnem, widocznym z daleka stygmatem.
Skwapliwie wykorzystywała to Nikola, klasowa gwiazda. Ooo, kto tam tak kuśtyka?, Kuśtykaj prędzej, zaraz dzwonek na lekcję!, Kuternoga idzie! Kuternoga…! Czemu to robiła? Po co? Dlaczego wyśmiewała każdego, kto próbował zbliżyć się do Marcelki? Czyżby nie mogła zaimponować innym niczym poza okazywaniem swej wyższości i władzy? Czy poniżając kogoś, sama czuła się lepsza?
Marcelce niełatwo było bronić się samej. Przecież miała świadomość swojej ograniczonej sprawności, wiedziała, jak wiele rzeczy – naturalnych i oczywistych dla rówieśników – jest dla niej nieosiągalnych. Na szczęście pojawił się ktoś, kto dodał jej sił i wiary w siebie. Polubiła go, odkąd pierwszy raz zobaczyła jego wielkie brązowe oczy, biało-brązowo-czarną sierść i wesoło merdający ogonek. I choć niełatwo było namówić mamę, by powierzyła psiaka chodzącej z trudem córce, udało się! Rozrabiaka towarzyszył jej podczas zabawy, zlizywał łzy, pocieszał, a przede wszystkim – potrzebował jej. Dziewczynka wreszcie poczuła, że dla kogoś jest Wielkim, Mądrym, Silnym Człowiekiem. Uzbrojona w poczucie własnej wartości, zyskała większe szanse w starciu z okrutną koleżanką. Zwłaszcza, że w końcu ktoś się za nią wstawił.
Być może książka Dasz radę, Marcelko powinna zostać wprowadzona do kanonu lektur szkolnych. I to nie tylko po to, by przynosić pocieszenie wszystkim „Marcelkom”, ale przede wszystkim – by otwierać oczy, uwrażliwiać potencjalne „Nikole”.
Karolina Mucha
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.