Opis
Niewielki rozmiar, liczne ilustracje oraz duże, zachęcające do samodzielnej lektury litery nie stanowią najistotniejszych walorów tej książki. Marcelka i szkolne sprawy oferuje znacznie więcej niż tylko łatwą i przyjemną lekturę.
Już w Dasz radę, Marcelko, pierwszym tomie serii, Marcin Pałasz udowodnił, że chce ze swoimi czytelnikami rozmawiać o sprawach ważnych i niekoniecznie łatwych. Tytułowa bohaterka, skazana na posługiwanie się kulą, przez długi czas była przezywana, wyśmiewana, poniżana. Odsunięta od rówieśników jako inna, nie – normalna. Jej problem udało się rozwiązać, ale klasa Marcelki (już bez Nikoli – prowodyrki) staje przed kolejnym wyzwaniem. Bo oto pojawia się nowa uczennica, Patrycja, której zapach… odstrasza nawet nauczycieli.
Marcelko jak mało kto rozumie uczucia unikanej przez wszystkich koleżanki. Jednak – co ważne! – dziewczynka nie wydaje się koncentrować na rozwiązaniu „problemu” Patrycji. Nie sugeruje, że antidotum na nieprzyjemny zapach mogłaby być zwykła kąpiel. Nie patrzy na koleżankę z góry, nie udziela nieproszonych rad. Po prostu przezwycięża naturalny odruch odsunięcia się i nawiązuje z nią kontakt. Rozmawia, wysłuchuje, stopniowo budując bliższą relację. Może nawet przyjaźń?
Usilnie unika tylko zaproszenia Patrycji do domu.
W tym miejscu warto docenić mamę Marcelki, nie pozwalającej sobie na takie zabieganie, które przysłoniłoby jej zakłopotanie córki. Dostrzega istnienie problemu nim zostanie on wypowiedziany, podejmuje rozmowę, ale nie wyciąga sekretu siłą. Jej cierpliwość zostaje nagrodzona szczerością Maćka, przyjaciela Marcelki. A wtedy, z pomocą cioci Basi – doświadczonego psychologa – oraz sprzyjającej aury (w tym wypadku gwałtownej ulewy), rozwiązanie znajduje się bardzo szybko. Profesjonalizm i wrażliwość cioci Basi budzą zaufanie – być może uda się jej dotrzeć nawet do rodziców Patrycji, którzy wciąż pozostają okryci mgłą tajemnicy.
Posługując się stereotypami można zaryzykować stwierdzenie, że jest to książka raczej dla „grzecznych” dziewczynek. Chociażby dlatego, że dla prawdziwych rozrabiaków stwierdzenie, że tata pracował za granicą, by zarobić pieniążki na leczenie Marcelki, może brzmieć mało zachęcająco. Dziewczynce dość długo zajmuje też zrozumienie źródła specyficznego zapachu koleżanki. Ale prostota historii i narracji, podobnie jak nie do końca adekwatny tytuł (bo przecież szkolne sprawy to termin dość szeroki, który mógłby oznaczać np. problemy z nauczycielami czy nauką), nie umniejszają wartości książki.
Kolejna historia z udziałem Marcelki przypomina, że rzucająca się w oczy inność danego człowieka, często bywa związana z jedną tylko cechą. Marcin Pałasz zauważa, że to, co dostrzegamy na pierwszy rzut oka, często przysłania nam całego człowieka, stając się jego – bynajmniej niesamodzielnie projektowaną – wizytówką. Czy tylko dzieci osobę kulejącą nazwą kuternogą? Czy tylko one będą unikały kontaktu z tym, kto śmierdzi?
Inności, za jaką uznajemy np. niepełnosprawność, nie wystarczy tolerować czy akceptować. Być może, aby naprawdę poznać człowieka, nie czując się przy tym „lepszym” od niego, nie patrząc na niego z litością, trzeba o niej całkowicie zapomnieć.
Karolina Mucha
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.