Co cieszy Alberta?

Autor/Ilustrator: Gunilla Bergström
Tłumacz: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo: Zakamarki
Miejsce i rok wydania: Poznań 2015
Liczba stron: 28
ISBN: 978-83-7776-091-8

Czy święta nie mogłyby trwać cały rok? Dlaczego muszą się kończyć? Albert i tata są załamani, nie chcą, by znów nastały zwyczajne dni, nie chcą wracać do przedszkola i do pracy. Tymczasem babcia jest w świetnym humorze. Czyżby miała na ten temat inne zdanie?

(z materiałów wydawnictwa)

 

Opinie

  1. Adriana

    Przedświąteczny czas obfituje w lektury, które w sposób tradycyjny lub zupełnie nowy mierzą się z tematem. Mamy więc do wyboru książki obrazkowe dla najmłodszych czytelników, świeckie i religijne, książki adwentowe, świąteczne przygody ulubionych bohaterów. Z takimi lekturami łatwo przywołać świąteczny nastrój i wpaść w rytm wigilijnych przygotowań. Co jednak zrobić, kiedy prezenty już rozdane, ciasta zjedzone, a choinka zaczyna gubić igły? Z pomocą przychodzi jedyna chyba na rynku książka poświąteczna, czyli „Co cieszy Alberta?” Gunilli Bergstrom. Znany dzieciom Albert Albertson ma już lat sześć i pół i razem z tatą martwi się, że minęły już święta. Jest im „smutno i źle, i beznadziejnie”. Retoryczne pytanie „Dlaczego ciągle nie może być fajnie” rozciągają na inne atrakcje, jak ciekawy film, który za szybko się kończy czy zabawa z kolegą przerwana w najlepszym momencie. Wokół domowników krząta się babcia chłopca i radośnie podśpiewując chowa do pudeł ozdoby choinkowe. Ta odmienność nastrojów zapowiada konfrontację i istotnie do niej dochodzi. Od babci dowiadujemy się, dlaczego codziennie nie może być Wigilii czy urodzin, a dni nudne muszą przeplatać się z wyjątkowymi.
    „Co cieszy Alberta?” posiada zalety wszystkich poprzednich części serii. Bohater jest zwyczajnym chłopcem, który rośnie razem z czytelnikiem (w pierwszej części, „Dobranoc, Albercie Albertsonie” ma cztery lata) i nie przeżywa wyjątkowych przygód, lecz zmaga się z problemami codzienności. Punkt ciężkości położony jest na emocje małego bohatera, który w tym przypadku doświadcza poświątecznej nudy i uczy się sobie z nią radzić. Na uwagę zasługują pozostałe postaci. Wiemy z poprzednich części, że ojciec sam wychowuje Alberta, choć nie wiemy, dlaczego. To także ukłon w stronę małego czytelnika, któremu niepotrzebne są niuanse spraw damsko- męskich. W tej opowieści ojciec poddaje się marazmowi poświątecznemu na równi z Albertem i to jego współodczuwanie wydaje się leżeć u podstaw poczucia bezpieczeństwa chłopca. Kiedy tak siedzą i narzekają widać niemal namacalną nić porozumienia między nimi. Babcia wydaje się nie pasować do tego obrazka, ale jest niezbędna jako katalizator złych emocji i skarbnica wiedzy życiowej.
    Teza opowieści przedstawiona jest kilkakrotnie, pada bowiem najpierw z ust babci, następnie w rozmowie chłopca z ojcem, by w zakończeniu Albert podzielił się nowo zdobytą mądrością życiową z kolegą. Historia opowiedziana jest prostymi zdaniami i krótkimi dialogami, przez co początkujący odbiorca ma szansę sam sięgnąć po lekturę. Całość dopełniają ilustracje autorki, które łączą prostą, czasem umowną kreskę z fotografią. To wszystko sprawia, że warto dowiedzieć się, co może cieszyć Alberta w okresie, kiedy wydaje się, że to, co radosne właśnie się skończyło.

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.