Opis
Jesteś taki kruchy, na tej Ziemi twardej jak granit
Czego pragniemy bardziej niż prawdziwej przyjaźni?
Za czym tęsknimy mocniej niż za miłością?
Co ma większą wartość niż prawda, dobro, szczerość?
Na co dzień można odnieść wrażenie, że wszystko. Pieniądze, praca, wygoda, prestiż, sława, spokój, “czas dla siebie”, popyt, podaż, inflacja, władza… Tysiące Bardzo Poważnych Spraw. Skazujących naszych małych książąt na samotność. A nawet…
Ale oni, ci mali książęta, gdzieś tam jeszcze są – w głębi duszy. Oglądają kolejne zachody słońca. I czekają.
Jeśli chcemy odnaleźć własnego księcia, sześcioletniego siebie, możemy odwiedzić planetę złotowłosego chłopca, stworzonego przed ponad 70 laty przez francuskiego pilota.
Otwierając Małego Księcia, podnosimy grubą i ciężką kotarę, zasłaniającą to, co niewidoczne dla oczu. Dostrzegamy piękno, którego zwykle nie widać. Bo prawda oczywiście jest piękna. Choć bywa bolesna i smutna.
Może dlatego książka Antoine de Saint-Exupery’ego doczekała się niemal tylu tłumaczeń co Biblia? Może z tego powodu sięgają po nią kolejne pokolenia dzieci i dorosłych – bo nie traci ani krzty ze swej aktualności, a bogactwo wątków i znaczeń tej prostej – z pozoru – historii pozwala wciąż czytać ją no nowo? Trudno w krótkim tekście choćby wymienić wszystkie symbole, zakorzenione już w kulturze sceny i metafory. Albo podać wszystkie godne zapamiętania cytaty.
Po co przepisywać całą książkę?
Lepiej sięgnąć po sam tekst – jak ten w tłumaczeniu Anny Trznadel-Szczepanek, który niedawno został wydany nakładem Wydawnictwa “Nasza Księgarnia”. Opatrzony wstępem Jolanty Sztuczyńskiej, dzięki któremu pokrótce poznajemy życiorys autora, twórczość oraz okoliczności powstania jego najsłynniejszej książki. Co więcej, możemy obejrzeć zdjęcia samego Antoine (w tym jedno z dzieciństwa) oraz niektóre spośród rysunków ostatecznie nie włączonych do pierwszego wydania książki. Format książki sprawia, że wydaje się, iż ma ona przede wszystkim charakter kolekcjonerski, trudno byłoby ją zabrać i czytać wszędzie. Doskonale nadaje się natomiast do spokojnego, refleksyjnego zgłębiania.
Przy tej okazji nasuwa się pytanie: czy to dobrze, że Mały Książę został włączony do kanonu lektur szkolnych? Bez wątpienia między innemu to dzięki temu kolejne pokolenia mają zapewnioną dostępność wciąż wznawianej w niemałych nakładach publikacji. Ale… przecież tekst Antoine de Saint-Exupery czyta się przede wszystkim sercem. Czy można zrozumieć (pokochać) go z przymusu? Oczywiście pewne sceny da się rozebrać na czynniki pierwsze, dokładnie omówić i przeanalizować. Król, pijak, biznesmen czy latarnik – charakterystyczni, “jaskrawi”, przerysowani – zapadają w pamięć. Ale tęsknota za kapryśną różą, smutek samotności, tak pięknie i oszczędnie wyrażony ból rozstania… To wcale nie wydaje się literacką fikcją. Jak więc to wszystko zaklasyfikować do kategorii “streszczenie”, “problematyka utworu” albo “charakterystyka bohaterów”? Jak odpytywać z tego uczniów?
Równie dobrze Mały Książę mógłby stanowić obowiązkowy rachunek sumienia każdego dorosłego. Choć nie ma tu moralizowania, bezpośredniego nagabywania czytelnika, a jedynie… oczyszczająca moc smutku i wzruszenia. Gdzie jestem ja, kiedy miałem sześć lat? Czy pozwalam temu naiwnemu, niepoważnemu, wciąż spowalniającemu marsz dziecku żyć w sobie? Czy w pociągu życia poddaję się ciągłemu pędowi (nie wiadomo dokąd – byle szybciej!), czy z ciekawością przyklejam nos do szyby? Dla kogo robię to, co robię? Czy każda rzecz, którą posiadam, jest naprawdę potrzebna? Czy nie jestem jak geograf, który świat poznaje tylko z relacji innych (np. z ekranu telewizora, przez komputerowy monitor), sam nigdy nie wdrapując się na szczyty gór, nie przemierzając dolin, nie odkrywając nowych mórz?
Czy umiem kochać, znosząc codzienne trudy, mniejsze i większe wady, kaprysy?
Czy umiem kochać tak, by oddać życie?
Czy umiem kochać – mimo że miłości nie widać?
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.