Bóg się rodzi!
Od początku wiedziałam, że jest niezwykła. Bliższa znajomość tylko potwierdziła pierwsze przeczucie. To jedna z perełek 2020 r. – dowodząca, że ubiegły rok przyniósł ze sobą także dobre rzeczy.
Ach, jak miło się czyta kolejne gawędy! Napisane piękną polszczyzną, niby prosto, a jednak z wrażliwością i delikatnością odkrywającymi przed nami nowe, niesamowite, piękne przestrzenie. Bo choć większość zebranych w książce kolęd słyszeliśmy dziesiątki razy, choć tak wiele z nich znamy od wczesnego dzieciństwa (a przynajmniej ich refreny i pierwsze wersy), to jednak chyba niewielu z nas wsłuchuje się w ich treść. Czy myślimy o tym, kto je napisał? Albo kto jest w nich narratorem i czyimi oczyma spoglądamy na małego Jezusa, Jego Rodziców czy całą szopkę? Jak często zastanawiamy się nad wiekiem poszczególnych utworów, czując łączność z poprzednimi pokoleniami, które – choć żyjąc w zupełnie innych warunkach – wyśpiewywały te same pieśni?
Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką wykonała autorka. Dzielić się z czytelnikami umiejętnością spoglądania głębiej, uważniej, z ogromną empatią – to jedno. Drugie – z wyczuciem, bez żadnego dydaktyzmu, ciekawie analizować teksty literackie. Trzecie – zapraszać do podróży w czasie, podglądania dawnych zwyczajów świątecznych, początków kolędowania, szopek, jasełek i zastanawiania się: dlaczego one powstały? na jakie potrzeby odpowiadały? w jakiej części przetrwały?
Choć jestem wielką miłośniczką bibliotek i ograniczania ilości posiadanych rzeczy, w tym wypadku muszę przyznać, że O kolędach. Gawęda to książka, którą warto mieć w domu. Literacko-ilustratorski majstersztyk, a do tego zbiór kolęd, prostych nut i gitarowych chwytów. Lektura, dzięki której każdego roku głębiej i bardziej świadomie, będziemy przeżywali Boże Narodzenie.
Może zainteresują Cię również:
Książka, która zostawia cień
Wyróżnia ją język. Bogata narracja, pełna złożonych, znakomicie skomponowanych zdań, sprawiających, że tak snuta opowieść cieszy każdym wersem, każdym akapitem.
Rwący nurt dorastania
Małe źródełko. Czyste. Niewinne. Nieskalane. Gdy kończy swój bieg, staje się częścią morza. Ogromnego. Głębokiego. Trudnego do objęcia wzrokiem. A po drodze?