Dzieci kontra Zło
Książka to niezwykle mroczna, a równocześnie – ciesząca się dużym uznaniem krytyków i wielokrotnie nagradzana. I oto mamy pierwszą zagadkę: dlaczego te dwa elementy idą w parze? Czemu jury II Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren przyznało kiedyś (nie po raz ostatni jak się okazało) Grand Prix dziełu Marcina Szczygielskiego? Czy młodym czytelnikom nie warto byłoby serwować literaturę nieco bardziej pozytywną, pełną światła i nadziei? Czy trzeba pokazywać, że na wsparcie dorosłych właściwie nie mają co liczyć, a misja ratowania świata spoczywa na ich – często wątłych jeszcze – barkach?
Trudno tutaj o jednoznaczne odpowiedzi. Tak jak próżno ich szukać w opowieści jedenastoletniego Iwo. Okrutny młyn, który budząc się do życia wygrywa melodię hipnotyzującą niemal wszystkich dorosłych (poza niedosłyszącą babką), w środku lata okrywa mrozem i śniegiem całą okolicę, a do tego ograbia mieszkańców wioski z większości przedmiotów elektronicznych nie jest zjawiskiem (stworzeniem?), które można byłoby jednoznacznie opisać czy zrozumieć. Nie wiadomo, czym naprawdę jest i dlaczego podejmuje takie właśnie działania. Czemu na jego moc oporne pozostają dzieci? Co takiego wie o nim Mela – niepełnosprawna siostra narratora – że udaje jej się uratować najbliższych?
Więcej w tej książce pytań niż odpowiedzi. Ale jak pokazała dyskusja, te niedopowiedzenia mają dla ambitnych czytelników największą wartość. Czarny młyn, podobnie jak inne książki Szczygielskiego, za sprawą swej kompozycji i języka błyskawicznie wciąga do swego świata, równocześnie poszerzając jego granice, ponieważ autor zostawia sporo przestrzeni na własne myśli, wyobrażenia i interpretacje czytających.
Warto jednak przestrzec, że nie każdy w tej mroczno-niepokojącej rzeczywistości się odnajdzie.
Karolina Mucha
Mogą Cię również zainteresować:
Miłe to doświadczenie zastać swą niespełna siedmioletnią córkę czytającą młodszemu kuzynowi ballady Mickiewicza. Choć uczciwie przyznaję – podsuwanie jej poezji z wyższej półki to nie moja inicjatywa. Po raz kolejny inspirację zawdzięczamy Emilii Kiereś. Niekryjąca swej sympatii do narodowego wieszcza autorka sięgnęła po jeden z jego najsłynniejszych utworów – ten, który kolejne pokolenia omawiają naWięcej oŁowiąc dobro[…] Warszawskie podwórko. Kamienica pana Friedmana, fabryka strojów karnawałowych braci Alfusów. I mirabelka. A właściwie dwie – matka i córka, która nie rodzi jeszcze owoców. Za to opowiada o tym, co dzieje się wokół niej, a może to robić, bo rozumie ludzką mowę. Z niektórymi nawet rozmawia – pod warunkiem, że są to dzieci. I właśnieWięcej oKorzenie mirabelki[…] On sobie w życiu poradzi – mówią o chłopcu, przepychającym się na zjeżdżalni bez kolejki. Nie da sobie w kaszę dmuchać – stwierdzają, obserwując dziecko wygrywające batalię o zabawkę w piaskownicy. Jaka ona zaradna! – chwalą dziewczynkę walczącą o podniesienie stopni na koniec roku. A jaką dumą napawa rodzinę wygrana w zawodach, najlepiej napisany sprawdzian,Więcej oUniwersytet Wszystko Moje[…] Podczas lektury wszystko znikało. Mieszkanie, domowy gwar, zmęczenie, zmartwienia, czas. Pochylałam się nad książką, a gdy odrywałam od niej wzrok, zaskoczona odkrywałam, że minęły dwie – trzy godziny (oczywiście nocne). Byłam tylko tam: w kaplicy czuwania, w zajeździe Jikarvara, w Lesie Rozbójników, w klasztorze, na zamku Mistrinaut, w chacie Menauresa. Potem jeszcze na pokrytej lodemWięcej oZa Rzeką Tęczową. Trakt ku dorosłości[…] Katarzyna Ryrych lubi czynić swoimi bohaterami dzieci czy też młodych ludzi, którzy mają w życiu pod górkę. Tak jest z braćmi w O Stephenie Hawkingu, Czarnej Dziurze i Myszach Podpodłogowych – Stefan, unieruchomiony przez chorobę nie rusza się z łóżka, a wrażliwy Piotrek nie ma w związku z tym tak bezproblemowego dzieciństwa, jak jego koledzy.Więcej oNadejdą jasne dni[…]Łowiąc dobro
Korzenie mirabelki
Uniwersytet Wszystko Moje
Za Rzeką Tęczową. Trakt ku dorosłości
Nadejdą jasne dni