Nadejdą jasne dni

Nadejdą jasne dni


Katarzyna Ryrych lubi czynić swoimi bohaterami dzieci czy też młodych ludzi, którzy mają w życiu pod górkę. Tak jest z braćmi w O Stephenie Hawkingu, Czarnej Dziurze i Myszach Podpodłogowych – Stefan, unieruchomiony przez chorobę nie rusza się z łóżka, a wrażliwy Piotrek nie ma w związku z tym tak bezproblemowego dzieciństwa, jak jego koledzy.
W Wyspie mojej siostry mamy Marysię i jej starszą niepełnosprawną siostrę oraz ich trudne relacje.


Witek, piętnastoletni bohater książki Jasne dni, ciemne dni od dwóch lat jest głową rodziny. Tata leży sparaliżowany w szpitalu, praktycznie bez kontaktu z otoczeniem, na skutek wypadku samochodowego, w którym zginęła siostra Witka – Magda. Matka nie może sobie poradzić ze śmiercią ukochanej córki i zupełnie nie zajmuje się młodszą – zwaną Bąkiem. Babcia, która przyjechała im pomóc, sama potrzebuje opieki, bo okazuje się, że jest chora na Alzheimera. Kiedyś idealna, szczęśliwa rodzina teraz ledwo funkcjonuje.

Zawsze coś się we mnie buntuje, gdy widzę dzieci wchodzące w role dorosłych. Czytając opis zachowania matki Witka, która zajęta pielęgnowaniem pamięci po idealnej, zmarłej córce nie dostrzega faktu, że ma jeszcze dwoje wymagających miłości i zainteresowania dzieci, miałam ochotę krzyknąć: “Ogarnij się kobieto”! Ale czy to na pewno jest takie proste? Strata dziecka to jedna z największych tragedii, jakie mogą zdarzyć się rodzicom. Matka bohatera ma objawy depresji, zupełnie nieprzepracowaną traumę oraz nieuzasadnione pretensje do męża, który nie był winny spowodowania wypadku. (Inna sprawa, że z tekstu nie wynika jasno, czy próbuje coś ze swoim stanem psychicznym zrobić).

Pierwszoosobowa narracja powoduje, że jeszcze bardziej utożsamiamy się z Witkiem, który opowiada o swojej trudnej sytuacji bez zbędnego użalania się nad sobą, raczej z pewną akceptacją – tak musi być, bo na niego padło. Musi być dzielny i działać, by rodzina się nie rozpadła. To on nie zgadza się na umieszczenie babci w domu opieki, choć dla nastolatka życie ze świadomością konieczności sprawowania ciągłej opieki, dużym ograniczeniem wolności – musi być wyjątkowo trudne. Chłopcu dodatkowo bardzo zależy na tym, by zasłużyć na uznanie ojca, gdy ten już wróci do zdrowia.
Witek nie jest zresztą jedynym bohaterem z dużymi problemami. Jego dziewczyna – Kota – ma bardzo trudne relacje z ojcem, a z matką zupełnie zerwała kontakt, gdy ta wyjechała do Anglii.

Zastanawiam się, czy to nie za duże nagromadzenie nieszczęść jak na jedną powieść dla młodzieży. Ale może ta lektura uświadomi zwykłym, żyjącym w niedotkniętych tragedią rodzinach nastolatkom, że niektórzy ich rówieśnicy mają większe kłopoty niż pryszcz na brodzie, klasówka z matmy i to, że mama nie chce kupić nowej komórki? Ta umiejętność dzielenia problemów na bagatelne i poważne jest bardzo ważną umiejętnością pozwalającą lepiej funkcjonować w życiu.

Tytuł z pozoru nawiązuje do stanu babci, która w zależności od tego, czy ma lepsze czy gorsze dni, daje rodzinie spokojnie egzystować lub wymaga ścisłego nadzoru. Jednak nie mam wątpliwości, że chodzi tutaj o pokazanie tej prawdy, o której tak często chcemy zapomnieć. Że takie właśnie jest życie. Raz wszystko idzie gładko, a za chwilę – nic nie jest tak, jak być powinno. Jak sinusoida. Ważne, by zawsze, siedząc w tym dołku pamiętać, że może być lepiej. A po ciemnych – nadejdą jasne dni.

 

 

Przeczytaj także:

Skutki uboczne eliksiru miłości

Jestem rodzicem, który pamięta stan wojenny. Kojarzy mi się on jednak głównie z tym, że nie było niedzielnego programu porannego, na który tak się czekało – „Teleranka” i że nie szło się następnego dnia do szkoły. Ale niektórych z nas, dzieciaków w 1981 roku, dotknął on osobiście.

4 komentarze

Jeśli nie wygląd, to co? Brzydkie w kulturze piękna

Wyglądasz jak pasztet! Po takich słowach trudno zachować niezachwianą wiarę we własną urodę. A co dopiero, gdy mianem paszteta określa cię cała szkoła! Przyjemnie nie jest. Łatwo też nie. Ale po kilku latach można się właściwie przyzwyczaić. Tak przynajmniej uważa Mireille, która po raz trzeci została laureatką facebookowego plebiscytu na najbrzydszą dziewczynę w szkole. IWięcej oJeśli nie wygląd, to co? Brzydkie w kulturze piękna[…]

0 komentarzy

Czy masz odwagę tam popłynąć?

Wiadomo – inny nie znaczy gorszy. Łatwo powiedzieć. Ale jeśli ten inny bywa agresywny? Jeżeli wygląda inaczej? Mówi zupełnie niezrozumiałym językiem? Do tego wciąż się poci i niezbyt ładnie pachnie? Czy dopuścimy go do swojego świata? Być może nawet tak. Jeśli jako gość spróbuje nauczyć się choć kilku rządzących u nas reguł. Jeżeli to myWięcej oCzy masz odwagę tam popłynąć?[…]

6 komentarzy

Co robi ryba na drzewie?

Nauczyciele. Rodzice. Dzieci, dla których nauka to pikuś. Ale przede wszystkim uczniowie „problematyczni”, „z trudnościami”. To oni powinni poznać tę książkę. Nawet, jeśli nie są w stanie przeczytać jej samodzielnie. Oczywiście sugerowanie tak szerokiego grona odbiorców oraz narzucanie im pewnej powinności jest ryzykowne. Przyjmuję odpowiedzialność.

0 komentarzy

4 thoughts on “Nadejdą jasne dni”

  1. Tez nieznosze keidy to dzieci musza stac sie doroslymi chociaz sa oni tuz obok. Sa rozne sytuacje ale zabierac dziecinstwo? To sie okropnie odbija. Mysle ze dla samego boahtera chcialabym przeczytac. Zycie to cos wiecej niz nowy gadzet.

  2. Ciekawa, ale domyślam się, że i trudna lektura jak na dzisiejszą młodzież. Z drugiej strony może to i dobrze. Czasami wydaje mi się, że dla współczesnych x-latków liczy się tylko doskonałe zdjęcie na Insta i popularność w szkole. A ci, którzy mają trudniejsze i mniej wesołe dorastanie są z góry skazani na szykanowanie i wyśmiewanie. Może książka o takiej tematyce otworzy niektórym oczy i pozwoli na chwilę refleksji.

    1. Tak, właśnie ta możliwość złapania innej perspektywy jest tak ważna dla młodego człowieka. Zresztą, umówmy się, my dorośli też czasem użalamy się nad sobą z błahych powodów, zapominając, że warto przejmować się tylko poważnymi kłopotami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.