Filiżankowy domek. Cześć, Króliczki!
Doskonale pamiętam moment, gdy moi rodzice zastanawiali się nad przeprowadzką do innego mieszkania. I choć blok mieścił się zupełnie niedaleko i tak naprawdę nie zmieniłoby się wiele w naszym życiu – mocno z bratem protestowaliśmy. Bo to, co dla dorosłych jest tylko wyzwaniem logistycznym (jakim cudem przewieźć te wszystkie pudła i skąd mamy tyle rzeczy?), dla dzieci bywa końcem jakiegoś znanego im świata. Dlatego gdy już podejmiemy decyzję o zmianie mieszkania, warto mieć pod ręką lekturę wspomagająco-pocieszającą dla maluchów. Na przykład Filiżankowy domek. Cześć, Króliczki!
Ania lubiła swój pokój, kolegów ze szkoły i bardzo nie chciała się przeprowadzać do nowego domu na wsi. Na pociechę dostała od babci filiżankowy domek, ale nie dla lalek – mieszkała w nim rodzina króliczków.
Bohaterka rozpakowując prezent poczuła coś dziwnego w powietrzu, coś jakby… magię? Nic zatem dziwnego, że już wkrótce króliczki ożyły i miały swoje własne przygody – podczas przeprowadzki tata królik się zgubił, a na poszukiwanie wyruszyła jego córka Zosia.
Mamy zatem dwie bohaterki z którymi może utożsamić się czytelnik – Anię, która mierzy się z przenosinami do nowego miejsca, lękiem i oporem przed zmianą (choć ta w końcu okazuje się nie taka zła). I Zosię, która wyrusza na wyprawę do groźnego ogrodu, bo ponad oczywistym strachem przed tym, co może ją spotkać w takim miejscu, stawia potrzebę odszukania ojca.
W tej opowiastce znajdziemy zatem zachętę do otworzenia się na nowe i nie zakładania z góry, że będzie gorzej, a także przypomnienie, że każdy w naturalny sposób boi się zmian. Podkreślenie, jak ważne jest, by rodzina mogła być razem i że warto podejmować różne wysiłki, walczyć ze swoimi słabościami, by do tego doprowadzić. (Wcześniej dowiadujemy się, że jednym z głównych powodów przeprowadzki Ani do nowego domu jest, że chciały z mamą być bliżej taty). Wreszcie motywację do poszukiwania w sobie odwagi i pewności, że damy sobie z czymś radę.
W książce są piękne opisy ogrodu, tym ciekawsze, że widziane z perspektywy maleńkich króliczków (Zosia ledwo może wyrwać mlecza, a spotkanie z pająkiem jest nie lada przeżyciem). A to wszystko ozdobione jest uroczymi ilustracjami Pippy Curnick.
Mogą Cię również zainteresować:
To nie będzie długi tekst. Bo żeby powiedzieć coś ważnego – nie zawsze trzeba użyć dużej ilości słów. W dziecięcych książkach zachwyca mnie umiejętność przekazania często głębokich treści i emocji za pomocą niekiedy kilku zdań. Oczywiście – nie każdy autor to potrafi. Z pewnością Benji Davies świetnie opanował sztukę „trafiania” w ten sposób do młodegoWięcej oNiewiele słów[…] Czasem trudno jest zrozumieć drugiego człowieka. A co dopiero znaleźć przyjaciela! Wiemy o tym my, dorośli, ale skąd dziecko miałoby mieć tę świadomość? Stąd zadręcza się pytaniami: “Dlaczego skoro ja chce się z kimś bawić – ta druga osoba nie chce? Czemu nie podziela mojej ochoty na zrobienie danej rzeczy?” Myślałam, że to będzie genderowa książka o tym, jak nie powinniśmy robić różnic między płciami. Tymczasem lektura okazała się – jak tytułowa walizka – czymś więcej. Opowieść jest dość krótka. Babcia daje wnukowi tuż po urodzeniu różową walizkę na prezent. To powoduje spore zdziwienie pośród zgromadzonych na przyjęciu gości, a synowa wyraża swą dezaprobatę. BoWięcej oA czy ty masz swoją różową walizkę?[…] Dorośli mają swoje poradniki z dziedziny “jak żyć”. Ten temat nie mógł ominąć literatury dziecięcej. I chociaż nie przyjmuje takiej samej formy przekazu, świetnie (a może nawet niejednokrotnie lepiej, bo prościej niż w przypadku publikacji dla dorosłych) pokazuje, co w życiu jest ważne i jak radzić sobie z codziennością. O tym mówi książka Roksany JędrzejewskiejWięcej oCzy warto być praktycznym, czyli mały poradnik głaskania kota[…] Nauczyciele. Rodzice. Dzieci, dla których nauka to pikuś. Ale przede wszystkim uczniowie „problematyczni”, „z trudnościami”. To oni powinni poznać tę książkę. Nawet, jeśli nie są w stanie przeczytać jej samodzielnie. Oczywiście sugerowanie tak szerokiego grona odbiorców oraz narzucanie im pewnej powinności jest ryzykowne. Przyjmuję odpowiedzialność. Czas postrzega się sercem. Bo jak macie oczy, żeby widzieć światło i uszy, żeby słyszeć dźwięki, tak macie również serce, żeby postrzegać nim czas. (Mistrz Hora) Szare ulice, pełne zabieganych ludzi. Wielkie betonowe bloki z setkami jednakowych mieszkań. Bary szybkiej obsługi, do których wpada się tylko na chwilę, by przełknąć coś niemal na stojąco. Żłobki iWięcej oCzas to… kwiat[…]Niewiele słów
Jak znaleźć przyjaciela?
A czy ty masz swoją różową walizkę?
Czy warto być praktycznym, czyli mały poradnik głaskania kota
Co robi ryba na drzewie?
Czas to… kwiat