Czacha buntowniczka
Czacha chodzi do czwartej klasy, ma patchworkową rodzinę (bardzo zapracowana mama, przyrodnia siostra Helga, tata i jego dziewczyna Marta, dziadek uprawiający jogę i babcia – maniaczka sprzątania) nowego psa i mało przestrzeni życiowej, a do ich ciasnego mieszkania właśnie wprowadza się chłopak mamy. W dodatku zmiany zachodzące w szkole niekoniecznie są na lepsze. Czacha naprawdę ma powody do buntu. Ale czy dziecko musi być ciągle posłuszne? W końcu kontestacja jest normalnym (ba, nawet koniecznym!) etapem rozwojowym. Dlatego bohaterka reaktywuje z koleżankami Klub Bunt, który walczy o różne kwestie dotyczące uczniów. I chociaż nie zawsze osiągają zamierzony efekt – z pewnością warto brać sprawy w swoje ręce, zamiast czekać, aż ktoś inny zrobi to za nas…
Bohaterka ma przedziwną zdolność do wikłania się w skomplikowane sytuacje. Jej pierwszy poranny spacer z psem to istna komedia, kiedy próbuje zarobić pieniądze na świąteczne prezenty „niechcący” sugeruje sąsiadom, że jej rodzina potrzebuje wsparcia finansowego, a jej super nowoczesny budzik prędzej postawi na nogi pół bloku (i skłoni mieszkańców do wezwania straży miejskiej) niż śpiącą słodko nastolatkę. Jednym słowem – gdzie pojawi się Czacha – tam zaraz powinny być i kłopoty. Jednak opisane przez autorkę sytuacje są przede wszystkim śmieszne, a gdy dodamy do tego formę pamiętnika, jest szansa, że może pomogą nabrać dystansu do siebie – zwłaszcza, gdy czytelnikiem będzie przewrażliwiony na swoim punkcie nastolatek.
Chociaż wiele rzeczy bohaterce nie wychodzi (lub całkowicie wymyka się spod kontroli) – to nie zniechęca jej do działania – cóż nawet jeśli trzy pierwsze partie babeczek pieczonych na wybory samorządowe w szkole nie wyjdą – to może uda się pozostałych osiemdziesiąt? W końcu jeśli coś próbujemy robić, mamy chociaż szansę na sukces.
Książka pełna jest humorystycznych sytuacji i dialogów. A to oznacza naprawdę dużo śmiechu przy czytaniu. Czy może być lepsza lektura na wakacje? Zwłaszcza, gdy czytelnik uświadomi sobie, że z większością problemów, z jakim styka się Czacha (tych szkolnych) na pewno nie spotka się w ciągu najbliższych dwu miesięcy?
Mogą Cię również zainteresować:
Niewtajemniczeni widzą tylko niewielki, prostokątny (rzadziej kwadratowy) przedmiot. Wiedzą, że dość powszechnie uznawany jest za rozwijający i wartościowy. Wybierając jeden spośród dziesiątków czy setek innych kierują się więc głównie przykuwającą wzrok kolorystyką albo rozpoznawalnością autora lub tytułu. Xenia – dziewczyna z dobrego domu, wzorowa uczennica, która marzy o studiowaniu medycyny. Jej jedyny problem polega na tym, że rodzice nadmiernie się nią interesują i kontrolują jej zachowanie. Eric – chłopak z biednej dzielnicy, którego matka pracuje za granicą jako prostytutka (gdy jeszcze była w kraju nie zajmowała się nim zbytnio i lubiła powtarzać,Więcej oBuszujący w sieci[…] Małe źródełko. Czyste. Niewinne. Nieskalane. Gdy kończy swój bieg, staje się częścią morza. Ogromnego. Głębokiego. Trudnego do objęcia wzrokiem. A po drodze? Kto w dzieciństwie czytał Dzieci z Bullerbyn co rok, ten już zawsze będzie szukał tego klimatu w literaturze dla dzieci. Mnie się to ostatnio udało, a to za sprawą uroczej Hedwigi. Chociaż książka opowiada o przygodach dziewczynki nie mającej poza szkołą zbyt dużo kontaktów z rówieśnikami (akurat żadni nie mieszkają w sąsiedztwie) – to jednakWięcej oHedwiga z Domu na Łąkach[…]7 niezwykłych podarunków na Dzień Dziecka
Buszujący w sieci
Rwący nurt dorastania
Hedwiga z Domu na Łąkach
Autorkę oczywiście znam. Tytułu nie, ale recenzja mnie przekonała. Zamówië na koniec roku dla moich siostrzenic. Póki co znów zaczytujemy z rodziną dziatwa Rasmusa i włóczęgę, Mimo, mój Mimo, Karlsona we wszystkich odsłonach. Lubię oczywiście klasykę dziecięca, ale ciagnie mnie do tych “nastoletnich” tematów bardzo.
Klasyka jak wiadomo – ponadczasowa, jednak współczesne dzieci potrzebują też opowieści bliższych im….tak to po prostu działa.