Kładka między dwoma światami

Kładka między dwoma światami


A gdyby w waszym domu mieszkał kosmita?

Ola bardzo się ucieszyła z przyjścia na świat małego braciszka. Niecierpliwie czekała na moment, kiedy będzie mogła się z nim bawić. Tymczasem on rósł, ale wcale nie wykazywał zainteresowania siostrą. Coś było nie tak. Nawet koleżanka Julka, która też miała młodsze rodzeństwo, stwierdziła, że brat Oli chyba jest popsuty. Bo dlaczego woli siedzieć cały dzień na kocyku i uderzać jednym klockiem w podłogę? I nikt z bliskich go nie interesuje – jakby mieszkał w szklanej kuli, a oni byli niewidzialni.

Książka Kosmita Rokasany Jędrzejewskiej-Wróbel z perspektywy dziecka opowiada historię rodziny, w której rodzi się syn z autyzmem. Muszą wspólnie przejść długą drogę – od pierwszych podejrzeń, że coś jest chyba nie tak, poprzez żmudne próby diagnozowania, aż do potwierdzenia choroby. A kiedy już wiadomo – trzeba pogodzić się z tym, że będzie inaczej. Często trudniej. Że nie będzie NORMALNIE. Bo rodzice mają mniej czasu dla Oli. Bo nie może zapraszać koleżanek – skąd wiadomo, co jej bratu przyjdzie do głowy? Dlatego Ola się wstydzi. Mama nie da rady pracować, bo Kacpra nie chcą w przedszkolu (nie radzą sobie z nim). Za to tata musi pracować jeszcze więcej.

Na szczęście w domu pojawia się pan Marek, który, jak myśli Ola, jest specjalistą od kosmitów. Nic go nie dziwi, lubi Kacpra i powoli pokazuje całej rodzinie nowe sposoby komunikacji. Dzięki niemu w rodzinie zaczynają dziać się prawdziwe cuda – Kacper bawi się z Olą, uczy od niej nowych rzeczy, a pewnego dnia pisze do siostry list, bo łatwiej mu rozmawiać z nią w ten sposób. Wszyscy powoli odnajdują się w nowej sytuacji.

I chociaż ich życie nie jest łatwe, to przecież można – jak radzi pan Marek w ciężkich chwilach, gdy trzeba spełniać absurdalne (z naszego punktu widzenia) zachcianki chłopca, wyobrazić sobie, że występuje się w komedii.

Książka miała być przeznaczona dla dzieci, które mają autystyczne rodzeństwo. Pewnie skorzystają z niej i ich rodzice, gdyby, sami przygnieceni diagnozą i – jak to w naszym kraju bywa – pozostawieni bez pomocy – musieli “przypomnieć” sobie, że mają drugie – zdrowe dziecko, a ono też ma prawo do swojego życia. Także – pedagogowie i wychowawcy, którzy mogą natknąć się w swojej pracy zawodowej na to coraz częściej występujące zaburzenie. Opieką muszą otoczyć także rodzeństwo takich dzieci.

Moim zdaniem to lektura obowiązkowa nie tylko dla ludzi, którzy w swoim codziennym życiu spotykają się z problemem autyzmu. Także dla pani, która widząc dziecko z tym zaburzeniem twierdzi, że jest niewychowane.  Dla tych spośród nas, którzy nie wiedzą, czy spotykając nietypowo zachowującą się osobę odwracać wzrok czy się gapić, a może próbować nawiązać kontakt, pomóc?

Dla naszych dzieci, żeby one nie miały tych dylematów, a ich zachowanie zawsze pokazywało akceptację i zrozumienie.

Autorka świetnie opisała całą gamę zachowań typu autystycznego i ich przyczyny, co pozwala nam “normalnym” lepiej zrozumieć np. przeczulenie na hałas, nadwrażliwość na dotyk, przywiązanie do codziennych rytuałów czy nadszczerość wyrażającą się mówieniem dokładnie tego, co się myśli.

Jak sama powiedziała – chciała by jej książka była mostem między dwoma światami: naszym i ich. I nawet jeśli okaże się tylko solidną kładką – to już będzie duży sukces.

Cel osiągnęła. Jej książka otwiera przed czytelnikami świat kosmitów.

 

Polecamy także:

Czy masz odwagę tam popłynąć?

Wiadomo – inny nie znaczy gorszy. Łatwo powiedzieć. Ale jeśli ten inny bywa agresywny? Jeżeli wygląda inaczej? Mówi zupełnie niezrozumiałym językiem? Do tego wciąż się poci i niezbyt ładnie pachnie? Czy dopuścimy go do swojego świata? Być może nawet tak. Jeśli jako gość spróbuje nauczyć się choć kilku rządzących u nas reguł. Jeżeli to myWięcej oCzy masz odwagę tam popłynąć?[…]

6 komentarzy

Co robi ryba na drzewie?

Nauczyciele. Rodzice. Dzieci, dla których nauka to pikuś. Ale przede wszystkim uczniowie „problematyczni”, „z trudnościami”. To oni powinni poznać tę książkę. Nawet, jeśli nie są w stanie przeczytać jej samodzielnie. Oczywiście sugerowanie tak szerokiego grona odbiorców oraz narzucanie im pewnej powinności jest ryzykowne. Przyjmuję odpowiedzialność.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.