Książka, która… przebije tablet
Ha! W wieku lat prawie trzydziestu znalazłam ją!!! Oto książka, którą wzięłabym ze sobą na bezludną wyspę.
(Wprawdzie ani na taką wyspę się nie wybieram, ani nie jestem zwolennikiem sztampowych pytań w rodzaju co zabrałbyś ze sobą…. Jednak tym razem muszę przyznać, że to nieco oklepane zdanie oddaje mój stosunek do Księgi poszukiwacza przygód)
Jeśli napiszę, że jest ona niezwykle bogata, zaskakująca i inspirująca, wyrażę wprawdzie swoje odczucia, ale niewielu pewnie przekonam. Tego rodzaju ogólnikami operuje się zbyt często. A siłą Księgi poszukiwaczy przygód są przecież konkrety. Poniżej kilka z nich (subiektywnie wybranych spośród kilkuset). Posiadacze Księgi mają szansę zyskać umiejętność:
- rozpoznawania najczęściej spotykanych ptaków (i nie chodzi tu tylko o gołębie czy wróble, ale też kowaliki, zięby, zimorodki, rudziki, sikorki, modraszki, raniuszki…),
- odróżniania zaskrońca od żmii zygzakowatej,
- rozpoznawania śladów zwierząt,
- wykonywania ogromnych baniek mydlanych,
- przygotowywania domku dla jeża,
- zakładania hodowli mrówek,
- robienia stracha na wróble,
- wyplatania koszyków,
- wiązania węzłów żeglarskich,
- przygotowywania roweru do bezpiecznej jazdy.
Uzyskają też szybki dostęp do:
- różnych alfabetów (w tym Braille’a, Morse’a, Lorma, języka migowego),
- instrukcji różnych gier karcianych (m.in. pasjansa Pitagorasa, korka czy gry samobójców),
- informacji o budowie drzew, kwiatów, rodzajach korzeni, kształtach liści czy ptasich dziobów,
- nazw narzędzi ogrodniczych.
Wspomniałam już, że to zaledwie garstka przykładów? Tak naprawdę Księga jest publikacją na tyle niezwykłą (jako wykraczający poza szkolny program podręcznik do przyrody, a także instruktarz wielu prac plastycznych, gier i zabaw – domowych, podwórkowych, nadmorskich, towarzyskich, indywidualnych), że śmiało może rywalizować z… tabletem. Naprawdę! Ciekawym świata młodym czytelnikom dostarczy bowiem tylu pomysłów, że nieruchome siedzenie przed ekranem może wydać im się zwyczajnie… nudne.
Czy daję gwarancję?
Hm… to duża odpowiedzialność. Ale gra jest warta świeczki. Dlatego w przypadku dzieci, które nie są jeszcze całkowicie uzależnione od multimediów – tak, daję ją! Zresztą koszt książki (w stosunku do jej zawartości) jest dość niski, więc warto podjąć wyzwanie. Gorąco polecam – spróbujcie! Przy okazji sami znów staniecie się poszukiwaczami przygód.
Macie ochotę zdobyć “Księgę”? Oto niepowtarzalna okazja – właśnie trwa konkurs, w którym możecie ją wygrać:
Co można robić jesienią na zewnątrz? Oczywiście mnóstwo rzeczy – wszak czas zmieniających kolory liści, opadających żołędzi i kasztanów, szykowania się do zimy zwierząt to idealny okres dla poszukiwaczy przygód. Dlatego my podziwiamy deszcze spadających liści, obserwujemy mrówki, bawimy się w chowanego, uczymy rozpoznawać grzyby, fotografujemy muchomory, wypatrujemy saren i śladów dzików, liczymy kasztany. AWięcej oKonkurs: Wyjdź z domu! Jesień jest 🙂[…]Konkurs: Wyjdź z domu! Jesień jest 🙂
Świetna😍 wyciągnięta na listę do św. Mikołaja 😉
Bardzo słusznie! Przyda się na długo 🙂
Świetna! Obowiązkowa w naszej biblioteczce!
U nas jeszcze nie trafiła na półkę – wciąż jest przeglądana i demonstrowana gościom 😉
Ile prac można wysłać na konkurs?
3 🙂
Dziękuję już wysyłam 🙂