Nagrodzona praca: Wakacje z Kaczką Dziwaczką
Zaskoczyli nas – naprawdę. Jak wielu innych, my też dałyśmy się wywieść w pole i od lat dziecinnych wierzyłyśmy, że choć pomysłowa i oryginalna, skończyła marnie. A tu taka niespodzianka! Jej zabawne i zdumiewające przygody wciąż trwają!
Przekonała się o tym siedmioletnia Alicja, która spędziła wakacje z… Kaczką Dziwaczką. Relacja ze wspólnie spędzonego czasu, stworzona przez Tatę Ali, to dynamiczna, pomysłowa, a nade wszystko zabawna opowieść. Zachęcamy do lektury!
Wakacje z Kaczką Dziwaczką
Droga Babciu!
Postanowiłam do Ciebie napisać, ponieważ na wakacjach wydarzyła się rzecz niesamowita! Zapewne pamiętasz, jak tuż przed snem czytałaś mi różne bajki, baśnie oraz śmieszne opowiastki. Otóż tak się złożyło, że tegoroczne wakacje spędziłam z jedną z bohaterek tych książek, a mianowicie z Kaczką Dziwaczką. Uwierzysz?! Wiem! Powiesz, że w tamtej bajce znalazł się kupiec i upiekł ją starannie w brytfannie, ale to nie do końca prawda. W rzeczywistości stało się zupełnie inaczej. Po prostu Dziwaczka wykorzystała chwilę nieuwagi kucharza i czmychnęła niepostrzeżenie między nogami, podmieniając siebie na królika, który znajdował się w lodówce. Spryciula. Sama mi o tym opowiedziała.
Biedna kaczka. Wystraszona, błąkała się obok mojego domu, szukając schronienia. Poznałam ją od razu, po czubku z kokardą. Przedstawiłam się, podając jej rękę. Zaraz potem zapytałam, czy możemy się trochę pobawić. Kaczka skinęła łebkiem i od tamtej pory zostałyśmy przyjaciółkami.
Wytłumaczyłam jej, że są wakacje, ale tym razem spędzam je w domu. Co wcale nie oznaczało, że zamierzałam się nudzić. Co to, to nie. Na początku postanowiliśmy odpocząć trochę nad rzeką. Kocyk, parasolka, olejek do opalania i dobra książka. Potem zamierzaliśmy popływać. Uradowana Kaczka od razu wskoczyła do wody. W trakcie zabawy zapytałam, czy potrafi nurkować. Ona jedynie machnęła łebkiem, a następnie ku mojemu zdziwieniu wyszła na brzeg, by po chwili wrócić do wody, trzymając nad głową parasol. Dosłownie przecierałam oczy ze zdziwienia, kiedy Dziwaczka zanurkowała z rozłożonym parasolem. Gdy wypłynęła, stwierdziła, że nie chciała zmoknąć.
A potem było tylko zabawniej. Strasznie żałuję, że cię z nami nie było. „Posłuchaj” jednak, co działo się później: pewnego dnia wybraliśmy się na krakowski rynek pozwiedzać krużganki. Dokładnie o godzinie dwunastej trębacz na wieży rozpoczął odgrywać hejnał mariacki. Stałyśmy wpatrzone i wsłuchiwaliśmy się w dźwięki trąbki. Z niecierpliwością wyczekiwałam na charakterystyczne urwanie hejnału, ale… ku mojemu zdziwieniu nic takiego nie następowało. Trębacz grał i grał. Patrzyłam na zaskoczone twarze zaciekawionych ludzi, którzy usiłowali zrozumieć, co się dzieje. Nagle spostrzegłam, że nie ma obok mnie Dziwaczki. Chwilę potem z wieży zaczęły dobiegać dźwięki – „Nad rzeczką opodal krzaczka, mieszkała Kaczka Dziwaczka”.
Natychmiast popędziłam ile sił w nogach na szczyt wieży mariackiej i zobaczyłam ją, jak dmucha w trąbkę. Wtedy przerwała, twierdząc, że to jakoś tak głupio, że hejnał za każdym razem się urywa i chciała go dokończyć w innym stylu. Zaraz za mną na wieży pojawiła się straż miejska. Z wielkim trudem udało mi się ich przekonać, że Kaczka jest moją daleką krewną zza oceanu i nie do końca rozumie zwyczaje panujące w Polsce. Jednak nie martw się, Babciu – na szczęście skończyło się tylko na upomnieniu. Później zeszłyśmy na rynek i naszła nas ochota na lody. Stojąc w kolejce, zauważyłam, że Kaczka zaczyna przyglądać się krakowskim gołębiom. Pamiętasz, Babciu, jak w zeszłe wakacje razem sypałyśmy im ziarno? Wracając jednak do opowieści – odwróciłam się, żeby zapłacić, ale kiedy wyciągnęłam rękę, aby podać jej loda, Kaczki już nie było. Rozglądnęłam się wkoło i dostrzegłam dziwny widok. Kaczka Dziwaczka znajdowała się pośród stada gołębi i na jednego z nich naklejała znaczek pocztowy! Podeszłam do niej i zapytałam, co robi. Wytłumaczyła mi, że wysyła list do krewnych. Przyznam, że mnie zatkało! Ze zdziwieniem patrzyłam, jak przywiązuje do nóżki gołębia małą, zwiniętą karteczkę. Chwilę potem gołąbek z naklejonym na brzuchu znaczkiem pocztowym wzbił się w powietrze, ale wiesz co? – nie sądzę, aby poleciał we wskazane miejsce.
W każdym razie zrozumiałam, że moja nowa przyjaciółka jest jeszcze bardziej zwariowana niż to sobie wyobrażałam. Przytuliłam ją z całej siły, aż jej oczy wyszły z orbit, ale chyba nie miała mi tego za złe, bo również odwzajemniła uścisk.
Muszę przyznać, że kolejne dni przebiegały w podobnej atmosferze. Kaczka Dziwaczka zupełnie odbiegała od normy:
Raz poszła do fotografa – „Potrzebna będzie mi szafa”.
Od fotografa poszła do prawnika, że jej piórko ciągle znika.
Od prawnika do dyrektora, że na lenia ciężko chora.
A od dyrektora do geodety – „Poproszę trzy kilo lunety”.Zauważyłam, że ludzie rwali włosy z głowy, nie mogąc się nadziwić jej dziwnej naturze. Jedni się śmiali, a inni znacząco pukali w czoło. Niestety wieść o zwariowanej Kaczce dotarła także do kupca, któremu jakiś czas temu biedaczka zbiegła z brytfanny. Wówczas zaczęłam się martwić o jej zdrowie, a nawet życie. Aż pewnego dnia ten naburmuszony facet zawitał w moje progi. Już z daleka słyszałyśmy jego krzyk, że tym razem już mu się nie wywinie.
Nie zamierzałam jednak się poddawać. Zapewniłam Kaczuszkę, że nie pozwolę jej skrzywdzić. Zresztą, jestem pewna, że gdybyś była z nami, to również stanęłabyś w jej obronie.Gdybyś ją wówczas mogła zobaczyć! Kaczka Dziwaczka trzęsła się ze strachu. Żałosne kwakanie roznosiło się po całym domu. Kupiec w końcu wdarł się do środka i już miał pochwycić Dziwaczkę, kiedy z zewnątrz dobiegł nas odgłos setek kaczych pisków. Zaskoczeni wyjrzeliśmy na podwórko i zauważyliśmy, że na trawniku zaczynają lądować kaczki. Dziesiątki, setki kaczek. Wszystkie miały na głowach czubki z kokardą.
To był niesamowity widok. Okazało się, że była to liczna rodzina Kaczki Dziwaczki. Jej kacza mama poinformowała nas, że właśnie odlatują do zimnych krajów i Kaczka Dziwaczka musi z nimi polecieć. Ciężko było mi się z nią rozstać, ale zrozumiałam, że taka jest kolej rzeczy. Pamiętam, że odlatując, wyszeptała, iż ma nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Na koniec patrzyłam, jak wściekły kupiec rzucił się w pogoń, ale odlatujące Kaczki Dziwaczki były szybsze i zostawiły go w tyle, bombardując całą serią ptasich kupek. Szkoda, że tego nie widziałaś. Dobrze mu tak!
To jednak nie koniec przygody. Wakacje szybko minęły i trzeba było wrócić do szkoły. Tęskniłam za Kaczką Dziwaczką równie mocno, jak tęsknie za Tobą, Babciu. Minęło sporo dni od naszego ostatniego spotkania i kiedy już myślałam, że najprawdopodobniej o mnie zapomniała, pan listonosz przyniósł list. Pierwsze myślałam, że to od Ciebie, ale tuż po otwarciu zrozumiałam, że jednak się mylę. Co prawda niewiele mogłam z niego odczytać, ale przynajmniej byłam już pewna, że Dziwaczka o mnie pamięta. Po prostu po otwarciu koperty wysypała się ze środka kupka drobnego maczku…
Alicja
Autorzy: tekst – Tomasz Siwiec (tata), ilustracje – Alicja Siwiec (córka, lat 7)
Nagroda: Pakiet IV – 4 książki ufundowane przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka:
Wy również macie ochotę spędzić wakacje z literackimi przyjaciółmi i wygrać pakiet książek? Zapoznajcie się z zasadami konkursu.
Czyż wakacje nie są najradośniejszym okresem roku?! Niestety, nie dla wszystkich. Są tacy, którzy właśnie te letnie miesiące spędzają zwykle na zakurzonych półkach, osamotnieni, zamknięci we wciąż tych samych historiach. Chcecie im pomóc? Zabierzcie bohaterów literackich na wakacje! Jak to zrobić? Wystarczy wybrać swojego ulubieńca i… uruchomić wyobraźnię. Jakby to było, gdyby w rodzinnym wyjeździeWięcej oWakacje z literackim przyjacielem. Zasady konkursu[…]Wakacje z literackim przyjacielem. Zasady konkursu
Zachęcamy także do lektury pozostałych nagrodzonych prac:
Nagrodzona praca: Jak poznałem Małą Mi i Włóczykija
Oni to mają wakacje! Pierwszy tydzień spędzili na kempingu z Małym Księciem, a w drugim? Łowili ryby z bohaterami Muminków, słuchali gry Włóczykija, pletli wianki z Małą Mi i zobaczyli, jak można pokonać jenoty! Tym razem na swoje wakacje z literackim przyjacielem zaprasza Mikuła Team. Jak poznałem Małą Mi i Włóczykija Drogi Bartku, piszę do Ciebie ponieważ jestemWięcej oNagrodzona praca: Jak poznałem Małą Mi i Włóczykija[…]
Nagrodzona praca: Wakacje z Mikołajkiem
Oto pierwsza z prac nagrodzonych w ramach naszego wakacyjnego konkursu “Wakacje z literackim przyjacielem”. Autorzy, Pani Ewa Kabańska i jej syn, Michał, wykazali się nie tylko świetną znajomością ulubionej lektury, ale również poczuciem humoru oraz umiejętnym oddaniem charakteru bohaterów. A dlaczego ich wybór padł akurat na Mikołajka? Jak napisała Pani Ewa: Od jakiegoś już czasu kompanemWięcej oNagrodzona praca: Wakacje z Mikołajkiem[…]
Oraz do udziału w naszym drugim konkursie:
Ulubione. Wakacyjne lektury – zasady konkursu
Są takie książki, o których trudno nie mówić. Po prostu nie zasługują na samotne leżenie na półkach! Lektury, które inspirują – do przemyśleń, rozmów, a przede wszystkim – działania. Przeczytałeś taką książkę podczas tegorocznych wakacji? Jeśli tak, koniecznie się nią podziel! Stwórz do niej swoją własną ilustrację, weź udział w konkursie i wygraj… kolejną książkę!Więcej oUlubione. Wakacyjne lektury – zasady konkursu[…]
Bajeczka super.
Fajna historia. Przypomniała mi zabawną bajkę z dzieciństwa. Jest napisana lekkim przejrzystym językiem, “czerpiąc garściami” z literatury Jana Brzechwy, Pogratulować poczucia humoru i sprytnie wplecionych rymów…