Wojna kiedyś minie – tak jak mija noc

Wojna kiedyś minie – tak jak mija noc


Pozostawia po sobie zadumę. Smutek. Niepokój.

Nie ma tu przecież fabuły wymyślonej, by dostarczyć czytelnikom przyjemnej rozrywki. Duża ilość ilustracji, mała tekstu nie czyni też z Domu cioci Lusi książki dla zupełnie małych dzieci. Ba! nie wywołuje nawet uśmiechu.

Oczywiście nie jest to pierwsza publikacja, prezentująca najmłodszym losy żydowskiego dziecka w okresie II wojny światowej. Książek, oscylujących wokół tego tematu, w ostatnich latach pojawiło się całkiem sporo. Ale czyż każdy, kogo historię tak brutalnie przerwano lub zmieniono, nie zasługuje na to, by o nim opowiadać?

Krzysztof Stręcioch przedstawia losy Wandzi. Albo raczej Zosi. Czy może Basi? Dziewczynka o wielu imionach miała mamę, która lubiła śpiewać i tatę, opowiadającego bajki na dobranoc. I jeszcze kota – Mruczusia.

A potem nadeszła wojna.

Teraz, po latach, Wanda-Zofia-Barbara ma dzieci, wnuki i prawnuki. Ma także wspomnienia, których czas nigdy nie zatrze. I pragnienie – by jej historia nigdy się nie powtórzyła.

Prostota tekstu i ilustracji w połączeniu z ciężarem cierpienia, dostrzeganego chyba głównie przez dorosłych czytelników, wstrząsają. Nawet, jeśli to wszystko już tyle razy słyszane, tyle razy wysłuchane i obejrzane.

Dom cioci Lusi przypomina drzazgę – maleńką, niemal niezauważalną, a przecież nie pozwalającą o sobie zapomnieć.

Uwierającą.

 

Mogą Cię również zainteresować:

Rwący nurt dorastania

Małe źródełko. Czyste. Niewinne. Nieskalane. Gdy kończy swój bieg, staje się częścią morza. Ogromnego. Głębokiego. Trudnego do objęcia wzrokiem. A po drodze?

0 komentarzy

Ocalić brata. Odnaleźć siebie

Jak odmienić pełne goryczy i złości serce? Co zrobić, by młodzieńczy bunt i brawura zostały zastąpione przez odpowiedzialność, braterstwo, szlachetność? W swej baśniowej, prasłowiańskiej opowieści Emilia Kiereś wskazuje rozwiązanie – jedną z możliwych dróg. Ale nie jest to szlak krótki czy prosty. Prowadzi przez samotność. Poczucie bezradności. Zniewolenie. Wyrzuty sumienia. Tak jak droga jednego zWięcej oOcalić brata. Odnaleźć siebie[…]

0 komentarzy

Za Rzeką Tęczową. Trakt ku dorosłości

Podczas lektury wszystko znikało. Mieszkanie, domowy gwar, zmęczenie, zmartwienia, czas. Pochylałam się nad książką, a gdy odrywałam od niej wzrok, zaskoczona odkrywałam, że minęły dwie – trzy godziny (oczywiście nocne). Byłam tylko tam: w kaplicy czuwania, w zajeździe Jikarvara, w Lesie Rozbójników, w klasztorze, na zamku Mistrinaut, w chacie Menauresa. Potem jeszcze na pokrytej lodemWięcej oZa Rzeką Tęczową. Trakt ku dorosłości[…]

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.