Wyróżniona praca: Wakacje z Kubusiem Puchatkiem
Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było przemierzać Tatry z wiecznie głodnym Puchatkiem, rozbrykanym Tygrysem lub wciąż narzekającym Kłapouchym? Albo przeżyć burzę w górach razem z bojaźliwym Prosiaczkiem?
Takie przygody stały się udziałem pięcioletniej Magdy, która – z pomocą Rodziców – opisała je specjalnie dla nas.
Wakacje z Kubusiem Puchatkiem
Cześć Marta!
Tak jak obiecałam, piszę do Ciebie list podczas moich upragnionych wakacji w górach. Jak co roku, tak i tym razem, na wakacje pojechałam z przyjaciółmi ze Stumilowego Lasu. Kubuś Puchatek i Przyjaciele są fantastyczni, w ogóle mi się z nimi nie nudzi. To Krzyś wybrał miejsce, do którego w tym roku pojechaliśmy. Jesteś ciekawa, gdzie jesteśmy? Otóż w Zakopanym! Cudowne miejsce, przepiękne widoki.
Wczoraj mieliśmy dzień pełen przygód. Nie uwierzysz, co nas spotkało! Opowiem Ci wszystko po kolei. Przyjechaliśmy rano do Zakopanego, spędziliśmy całą noc w pociągu. Wyobrażasz sobie? Całą noc! To była bardzo długa podróż, ale najbardziej dłużyła się Kłapouchemu, on ciągle marudził i narzekał, że za długo, że mu się nudzi, że już chce być na miejscu. Ja się w ogóle nie nudziłam, mówię Ci, było tak śmiesznie z Kubusiem, on jest bardzo zabawny. Najpierw graliśmy w gry, potem trochę śpiewaliśmy i jakoś czas szybko nam zleciał. Rano, jak już się zakwaterowaliśmy, to przez moment zastanawiałam się, czy pójść na krótką drzemkę, ale ostatecznie postanowiliśmy nie tracić czasu i od razu wyruszyć na górski szlak.
Jestem w górach pierwszy raz i te widoki aż zapierają dech w piersi, są niesamowite. Każdy z nas jest zachwycony. Oczywiście Kubuś już po godzinie wędrówki zaczął być głodny i faktycznie burczało mu w brzuszku, nawet sama słyszałam. On to taki głodomorek jest, bo przecież nikomu nie burczy w brzuchu już po godzinie od obfitego śniadania! Zupełnie nie miałam ochoty zatrzymywać się tak szybko, a skoro tabliczki wskazywały, że za kilka kilometrów dojdziemy do schroniska, to postanowiliśmy, że tam zrobimy sobie przerwę na jedzenie. Gdy tak sobie dalej wędrowaliśmy i podziwialiśmy piękne widoki, Kłapouchy stwierdził, że zanosi się na deszcz, powiedział, że jego zdaniem będzie burza z błyskawicami, piorunami i ulewą. Uważaliśmy, że to niemożliwie, ponieważ na niebie nie było żadnej chmurki, no może jedna malutka, która w dodatku Puchatkowi przypominała garnuszek z miodkiem. Następnie Kłapouchy stwierdził, że jest tak zmęczony, że dalej nie idzie. On jest niemożliwy, przecież to był dopiero początek trasy! Pozwoliliśmy mu chwilkę odpocząć, ale Tygrys się niecierpliwił (jemu z kolei brykanie w górach bardzo się spodobało). Poszliśmy więc dalej.
W pewnej chwili zauważyłam, że Prosiaczek stał przy jakimś krzaczku i objadał się jagodami, ja nawet nie byłam pewna, czy to na pewno były jagody i czy w ogóle te owoce były jadalne! Chciał mnie poczęstować, ale oczywiście odmówiłam i jemu też odradzałam. No i miałam rację, żeby tego nie jeść, bo po chwili Prosiaczka zaczął bardzo boleć brzuszek. Postanowiłam, że musimy natychmiast powiedzieć o tym Krzysiowi i zaczęłam się rozglądać i wołać Krzysia. Wiesz, co się okazało? Nie było go tam. Ani Krzysia, ani Puchatka, ani Tygrysa, ani nawet Kłapouchego. Był tylko Królik, który również zatrzymał się z nami przy krzaczku. Prosiaczek, jak dowiedział się o tym, że zostaliśmy sami, był przerażony. Krzyczał ciągle zrozpaczony, że się zgubiliśmy. Ja z kolei byłam spokojna, wiedziałam, że jeśli będziemy się trzymać wyznaczonego szlaku, to dojdziemy do schroniska (tam, gdzie wszyscy planowaliśmy dojść). Cały czas musiałam pocieszać i uspokajać Prosiaczka.
W pewnym momencie poczułam krople deszczu na czole, a chwilę później zupełnie niespodziewanie zerwał się silny wiatr. Robiło się coraz ciemniej i coraz bardziej wietrznie, a po chwili burza rozpętała się na dobre. Zaczęliśmy słyszeć różne dziwne dźwięki, ale ja wiedziałam, że nie ma się czego bać, bo to drzewa smagane wiatrem trzeszczały, a zerwane z drzew liście złowrogo szeleściły.
Tym razem to Królik zaczął pojękiwać, że się boi. Postawił swe długie uszy, nasłuchując hałasów. Wszystko była dla niego przerażające. Każdy szelest przyprawiał jego malutkie serduszko o drżenie. Swoją drogą ciekawa jestem, czy wszystkie króliki są takie płochliwe. Dalej podążaliśmy wyznaczonym szlakiem, wiedziałam, że muszę być spokojna i opanowana, teraz moim obowiązkiem było zaopiekować się Królikiem i Prosiaczkiem (który zaczął już tracić nadzieję, że dojdziemy do schroniska i lamentował, że już nigdy nie zobaczy Puchatka). Całe szczęście, że ja nie boję się burzy! Tak naprawdę uwielbiam burze, dlatego dla mnie nie było tam nic strasznego. Przez tą burzę, Prosiaczek zupełnie zapomniał, że bolał go brzuch. Ja myślę, że on tych owoców po prostu zjadł za dużo, dlatego go bolał brzuszek. Po jakimś czasie (nie wiem, jak długo szliśmy bez Krzysia, Tygrysa i Kłapouchego, bo nie mieliśmy zegarków) doszliśmy bezpiecznie do schroniska. Tam od razu usłyszeliśmy radosne okrzyki rozbrykanego Tygrysa, który chwalił się, jaki to on jest odważny i że żadna pogoda mu nie straszna. Krzyś, jak nas zobaczył, to odetchnął z ulgą, że nic nam się nie stało. Opowiedział nam, że jak tylko zauważyli, że nas nie ma, to zaczęli nas szukać, ale podczas burzy było to utrudnione, więc stwierdził, że na pewno uda nam się trafić do schroniska i tam na miejscu się spotkamy. Miał rację, bo tak właśnie się stało. Opowiedział nam również, że Tygrys ani trochę nie bał się burzy i cały czas brykał wyprzedzając swoich przyjaciół, którzy szli spokojnym krokiem.
Stwierdziliśmy, że ten dzień był dla nas wszystkich pełen przygód i każdy z nas zasłużył na coś gorącego i słodkiego, dlatego weszliśmy do schroniska i kupiliśmy każdemu gorące kakao i babeczki z kremem, a dla Kubusia oczywiście garnuszek z miodkiem. Uważam, że pierwszy dzień w górach był bardzo udany!
Muszę kończyć, bo przyjaciele na mnie czekają, wyruszamy za chwilkę po kolejne przygody! Jak tylko wrócę do domu, to zdam ci relacje z kolejnych dni. Ciekawe, czy będą tak ciekawe jak ten pierwszy?
Przesyłam buziaki i pozdrowienia,
Magda
Autorzy: Marcin, Monika i Magdalena Kwiatkowscy
Wy również macie ochotę spędzić wakacje z literackimi przyjaciółmi i wygrać pakiet książek? Zapoznajcie się z zasadami konkursu.
Czyż wakacje nie są najradośniejszym okresem roku?! Niestety, nie dla wszystkich. Są tacy, którzy właśnie te letnie miesiące spędzają zwykle na zakurzonych półkach, osamotnieni, zamknięci we wciąż tych samych historiach. Chcecie im pomóc? Zabierzcie bohaterów literackich na wakacje! Jak to zrobić? Wystarczy wybrać swojego ulubieńca i… uruchomić wyobraźnię. Jakby to było, gdyby w rodzinnym wyjeździeWięcej oWakacje z literackim przyjacielem. Zasady konkursu[…]Wakacje z literackim przyjacielem. Zasady konkursu
Zachęcamy także do lektury nagrodzonych prac:
Nagrodzona praca: Wakacje z Pippi
Obecnie Emilka ma 5,5 roku i kocha książki – napisał jej Tata, Paweł Leleń. Co więcej, Emilka ma też dość sprecyzowany gust literacki – preferuje twórczość Astrid Lindgren. Dzięki wspaniałym Rodzicom na początku wakacji spędziła kilka dni w Bullerbyn, a pod koniec lipca zaprosiła do siebie Pippi Pończoszankę! W dodatku zapewniła jej nie tylko gościnę,Więcej oNagrodzona praca: Wakacje z Pippi[…]
Nagrodzona praca: Wakacje z Kaczką Dziwaczką
Zaskoczyli nas – naprawdę. Jak wielu innych, my też dałyśmy się wywieść w pole i od lat dziecinnych wierzyłyśmy, że choć pomysłowa i oryginalna, skończyła marnie. A tu taka niespodzianka! Jej zabawne i zdumiewające przygody wciąż trwają! Przekonała się o tym siedmioletnia Alicja, która spędziła wakacje z… Kaczką Dziwaczką. Relacja ze wspólnie spędzonego czasu, stworzonaWięcej oNagrodzona praca: Wakacje z Kaczką Dziwaczką[…]
Nagrodzona praca: Jak poznałem Małą Mi i Włóczykija
Oni to mają wakacje! Pierwszy tydzień spędzili na kempingu z Małym Księciem, a w drugim? Łowili ryby z bohaterami Muminków, słuchali gry Włóczykija, pletli wianki z Małą Mi i zobaczyli, jak można pokonać jenoty! Tym razem na swoje wakacje z literackim przyjacielem zaprasza Mikuła Team. Jak poznałem Małą Mi i Włóczykija Drogi Bartku, piszę do Ciebie ponieważ jestemWięcej oNagrodzona praca: Jak poznałem Małą Mi i Włóczykija[…]
Nagrodzona praca: Wakacje z Mikołajkiem
Oto pierwsza z prac nagrodzonych w ramach naszego wakacyjnego konkursu “Wakacje z literackim przyjacielem”. Autorzy, Pani Ewa Kabańska i jej syn, Michał, wykazali się nie tylko świetną znajomością ulubionej lektury, ale również poczuciem humoru oraz umiejętnym oddaniem charakteru bohaterów. A dlaczego ich wybór padł akurat na Mikołajka? Jak napisała Pani Ewa: Od jakiegoś już czasu kompanemWięcej oNagrodzona praca: Wakacje z Mikołajkiem[…]
Oraz do udziału w naszym drugim konkursie:
Ulubione. Wakacyjne lektury – zasady konkursu
Są takie książki, o których trudno nie mówić. Po prostu nie zasługują na samotne leżenie na półkach! Lektury, które inspirują – do przemyśleń, rozmów, a przede wszystkim – działania. Przeczytałeś taką książkę podczas tegorocznych wakacji? Jeśli tak, koniecznie się nią podziel! Stwórz do niej swoją własną ilustrację, weź udział w konkursie i wygraj… kolejną książkę!Więcej oUlubione. Wakacyjne lektury – zasady konkursu[…]