Opis
Tata, domek i dzieci
Paweł Różyczko ma dwu synów i córeczkę, żonę, która dużo pracuje i często wyjeżdża oraz odrobinę wścibskiego sąsiada – pana Rurkę. Konstanty, Olaf i Anna Maria są – można by rzec – przeciętnie niegrzeczni i pomysłowi – a że jest ich troje, to i wyniki ich działalności bywają nieprzewidywalne.
Jak wtedy, gdy tata prosi, by zajęły się jakoś do jego powrotu i na przykład zbudowały coś fajnego, a w efekcie… podwórko zamienia się w pobojowisko. (Znacie to uczucie, kiedy zdajecie sobie sprawę z tego, że to Wasze własne sugestie zainspirowały “pociechy” do działań, których efekty sprawiają, że macie ochotę uciec z wyciem?)
Dzieci, sąsiad Rurka i tata, który nie bardzo umie zapanować nad towarzystwem, to mieszanka naprawdę wybuchowa. Dlatego niemal każda zwyczajna czynność – chociażby budowa domku na drzewie – zmienia się w ciąg zabawnych sytuacji. Jak ta, gdy tata wisi na gałęzi, a Anna Maria właśnie chce iść do toalety i na nic zdają się jego argumenty O nie, teraz nie może ci się zachciewać kupy, dopiero co wczoraj robiłaś.
Na serię o tej zabawnej rodzinie składa się kilka książeczek, we wszystkich opiekę sprawuje ojciec, a mama pojawia się na sam koniec – wraca z pracy spóźniona i stęskniona. I niezależnie od tego, w jakim stanie zastaje swój dom i potomków, nigdy nie robi mężowi żadnych wymówek, a tylko przytula i nazywa swoim słońcem. (Teraz szybki rachunek sumienia Drogie Panie – jak często Wam się udaje taka sztuka, żeby docenić zamiast skrytykować, że coś nie jest idealnie tak, jak Wy byście to zrobiły?)
Świetne ilustracje autora doskonale uzupełniają tekst. Z wielu jasno wynika, że tata z całością obowiązków domowych i rodzinnych radzi sobie – hmm – nie do końca, a sam wygląda na bardzo przemęczonego – jest spocony, rozchełstany i z przerażeniem w oczach. Czyli jak każdy z nas rodziców – przynajmniej czasami.
I tak kiedy nasze dzieci śmieją się z zabawnych scenek opisanych w książce, my mamy szansę poczuć się odrobinę lepiej, bo oto nagle okazuje się, że inni też są niewydolni wychowawczo, a potyczka z maluchami z wyobraźnią z góry skazana jest na klęskę.
Pan Różyczko imponuje mi tym, że niezrażony wciąż organizuje Olafowi, Konstantemu i Annie Marii nowe rozrywki, choć przecież wie, jak to się może skończyć. A pod jego opieką są oni szczęśliwi – nawet jeśli trochę brudniejsi i po zjedzeniu kilku niezdrowych posiłków. Bo chyba wszyscy potrzebujemy czasem sobie ciut odpuścić – zwłaszcza w wakacje- nieprawdaż?
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.