Czy masz odwagę tam popłynąć?

Czy masz odwagę tam popłynąć?


Wiadomo – inny nie znaczy gorszy.

Łatwo powiedzieć.

Ale jeśli ten inny bywa agresywny? Jeżeli wygląda inaczej? Mówi zupełnie niezrozumiałym językiem? Do tego wciąż się poci i niezbyt ładnie pachnie?

Czy dopuścimy go do swojego świata?

Być może nawet tak. Jeśli jako gość spróbuje nauczyć się choć kilku rządzących u nas reguł. Jeżeli to my pozostaniemy mającymi kontrolę (albo przynajmniej mogącymi okazać łaskawość i wyrozumiałość) gospodarzami.

Ale czy sami wybierzemy się do jego krainy? Czy podejmiemy próbę dotarcia na wyspę, gdzie to nie my będziemy ustalali zasady i określali normy?

Tak naprawdę tylko nieliczni potrafią nie patrzeć na chorych z góry, z piedestału swojej normalności.

A przecież oni potrzebują nie tylko opieki i troski. Tak jak każdy pragną też akceptacji, a przede wszystkim – obecności.

Marysia przez wiele lat potrafiła być obecna, dryfować w pobliżu wyspy swojej siostry. Może dlatego, że nie znała świata bez Pippi? Że odkąd sięgała pamięcią, żyły razem? Pippi troszczyła się o nią, gotowała, towarzyszyła w zabawach. Mysia – Marysia znała więc zwyczaje, zalety i problemy swojej siostry, przez pierwsze lata uznając je za coś zupełnie zwyczajnego. Mimo niełatwych sytuacji (jak ta, gdy Pippi rozbiła Artkowy nos), dziewczynki były nierozłączne. Właśnie dlatego Mysia nie wyobrażała sobie pójścia do szkoły bez swej młodszej-starszej siostry. Ale – tak jak u Astrid Lindgren – już pierwszego dnia okazało się, że dla Pippi szkolne ławki (i standardy) są stanowczo za ciasne.

To chyba wtedy rozpoczął się trwający wiele lat proces psychicznego usamodzielniania się Marysi. Zmieniła się perspektywa, pojawiły pytania DLACZEGO i CO DALEJ, a czasem także lęk przed trudnymi do przewidzenia zachowaniami siostry.

Miłość jednak pozostała.

Ale jak mogłoby jej zabraknąć dziecku wychowywanemu przez takiego tatę? Samotnego (bo jego żona jest już mamą-aniołem), troskliwego, czułego, wiele rozumiejącego, bliskiego obydwu córkom. Tatę jakże innego od tego, którego Dorota Terakowska opisała w Poczwarce! A przecież też wychowującego niepełnosprawne dziecko.

Lektura Wyspy mojej siostry Katarzyny Ryrych nasuwa wiele wątków, myśli, tematów. Nic więc dziwnego, że książka otrzymała I miejsce w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren. Ale – choć prestiżowa – to chyba wcale nie największa nagroda, jaką mogła otrzymać autorka.

Czy nie istotniejsze będzie dla niej inne spojrzenie czytelników na autyzm i ludzi żyjących na swoich własnych, trochę egzotycznych dla większości, wyspach?

Może cię również zainteresować:

W poszukiwaniu pasji

Ucz się, ucz, popraw tę ocenę, znowu dwója, chcesz skończyć przy łopacie!? Nie masz żadnych obowiązków, a jeszcze przynosisz złe oceny! Wielu rodziców powtarza swoim dzieciom ten tekst aż do znudzenia. A gdyby tak zamiast tego gadania, które z rzadka przynosi spodziewane efekty, podsunąć dziecku odpowiednią lekturę? Na przykład taką, dzięki której zobaczy, że wartoWięcej oW poszukiwaniu pasji[…]

6 komentarzy

Co robi ryba na drzewie?

Nauczyciele. Rodzice. Dzieci, dla których nauka to pikuś. Ale przede wszystkim uczniowie „problematyczni”, „z trudnościami”. To oni powinni poznać tę książkę. Nawet, jeśli nie są w stanie przeczytać jej samodzielnie. Oczywiście sugerowanie tak szerokiego grona odbiorców oraz narzucanie im pewnej powinności jest ryzykowne. Przyjmuję odpowiedzialność.

0 komentarzy

Ludzie o “hebanowych sercach”

Seria Wojny dorosłych – historie dzieci od początku poruszała. Mimo delikatności autorów kolejne tomy dotykały najwrażliwszych strun serca, budziły niepokój, przerażały… Może nawet wydawały się nieodpowiednie dla dzieci? Bo przecież wolelibyśmy oszczędzić im wojennych krajobrazów. A przede wszystkim – świadomości, jak daleko może sięgnąć ludzkie okrucieństwo. Ale równocześnie te pierwsze tomy serii były w pewnym sensie…Więcej oLudzie o “hebanowych sercach”[…]

0 komentarzy

Czas to… kwiat

Czas postrzega się sercem. Bo jak macie oczy, żeby widzieć światło i uszy, żeby słyszeć dźwięki, tak macie również serce, żeby postrzegać nim czas. (Mistrz Hora) Szare ulice, pełne zabieganych ludzi. Wielkie betonowe bloki z setkami jednakowych mieszkań. Bary szybkiej obsługi, do których wpada się tylko na chwilę, by przełknąć coś niemal na stojąco. Żłobki iWięcej oCzas to… kwiat[…]

0 komentarzy

6 thoughts on “Czy masz odwagę tam popłynąć?”

  1. Inność teraz można rozumieć na kilkanaście różnych sposobów. Trafnie zauważyłaś –
    inny nie znaczy gorszy. Ludzie patrzą na innych z góry, bo myślą, że to, w jaki sposób oni się zachowują, jak postępują i jakimi są ludźmi świadczy o ich normalności. A to nieprawda. Każdy z nas jest NORMALNY. Chociaż warto się zastanowić, co oznacza słowo NORMALNOŚĆ w dzisiejszym świecie.
    Lubię książki, które skłaniają do przemyśleń. Myślę, że Wyspa mojej siostry jest właśnie taką książką. Będę miała na uwadze ten tytuł.

    Pozdrawiam serdecznie, Ola.

    1. W temacie “inności” i “normalności” szczerze polecam jeszcze “Rybę na drzewie” (pisałam o niej tu: http://bibliotekainspiracji.pl/564-2/). Ona również skłania do przemyśleń i pomaga szerzej (czy raczej głębiej?) spojrzeć na to, co nietypowe, a przez to często uznawane za “trudne” czy nawet “złe”.
      Również serdecznie pozdrawiam!
      Karolina

  2. Temat bardzo aktualny i w sumie trudny do odpowiedniego przedstawienia. Poczwarkę do tej pory pamiętam, choć zdołałam przeczytać tylko raz, jako lekturę. Wyspa z recenzji wydaje się jej delikatniejszą wersją, czy to słuszne spostrzeżenie?

    1. Trudno jednoznacznie ocenić. Na pewno jest inaczej napisana – choćby dlatego, że narratorką jest siostra Pippi, sama będąca (przez większą część książki) dzieckiem. Dla niej choroba siostry jest czymś “zastanym”, a więc normalnym i naturalnym, nie przeżywa więc takiego szoku, jak np. ojciec w “Poczwarce”. Inna jest też specyfika obydwu chorób (autyzmu w “Wyspie” i zespołu Downa w “Poczwarce”). Zdecydowanie jednak obydwie książki zasługują na uwagę, uwrażliwiają i – można by rzec – rozszerzają emocjonalne horyzonty.

  3. Świetna książeczka – autyzm to ważne zagadnienie, które wydaje mi się, że jest bardzo często pomijane, a tak – dzieci i nie tylko, bo dorośli również, mogą sporo dowiedzieć się o tym zaburzeniu.

    1. Dokładnie! Mogą też trochę wczuć się w sytuację bliskich osoby autystycznej i w przyszłości z dużym wyczuciem okazać im wsparcie i akceptację.

Skomentuj Aleksandra Bartczak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.