Mikołaj i dziewczyna z gwiazd
Nie czytajcie tej książki drodzy rodzice! Zwłaszcza ci, którzy rozwijacie w dzieciach pasje naukowe – to może się źle skończyć, a po co wam takie lęki? Tak stało się w przypadku głównego bohatera – Mario…
Kiedy tata dowiaduje się, co tym razem nawyprawiał, wzdycha:
„Synku, czemu nie możesz po prostu kibicować jakiejś drużynie piłkarskiej albo grać w te idiotyczne gry na komputerze?“
Co spowodowało tak przedziwną reakcję? Jego syn -młody geniusz i wynalazca, za pomocą skonstruowanego przez siebie wehikułu czasu chciał przenieść się o 100 lat do przodu, by podpatrzeć, czy ludziom udało się rozwiązać niektóre problemy. Pomóc miała mu siostra Wiki. Coś jednak poszło nie tak – zamiast niego zniknęła Wiki i wszystko wskazuje na to, że wylądowała w przeszłości.
Problemem jest to, że Mario nie bardzo umie podać, w jaki okres czasu przeniósł siostrę. Jedno jest pewne – dziewczyna z czerwonymi włosami, ubrana w nowoczesne ciuchy i zachowująca się jak przystało na współczesną nastolatkę – nie bardzo jest tam bezpieczna. O tym czytelnik może się szybko przekonać, gdyż akcja odbywa się równolegle w dwu płaszczyznach czasowych.
Rodzina zaczyna intensywnie myśleć nad wyznaczeniem odpowiedniego punktu w przeszłości, w który Mario przeniesie się, by sprowadzić siostrę. Wynik dedukcji bibliofila i historyka (tata) i matematyka (Mario) oraz śledztwo mamy – dziennikarki, która zdobędzie każdą potrzebną informację, wskazuje na Toruń czasów młodości Mikołaja Kopernika. Mają rację – Wiki trafia właśnie do jego rodziny. Czy wspólne oglądanie gwiazd przez bohaterkę i dziesięcioletniego Nikiego będzie miało wpływ na powstanie jego teorii?
Mamy tutaj świetne połączenie faktów i postaci historycznych (obok Kopernika pojawia się jego wuj, Łukasz Watzenrode) z fikcją, która jednak zachowuje pewne pozory prawdopodobieństwa. Pojawia się ulubiony przez wielu maniaków książkowych motyw – oparcia intrygi wokół księgi, która skrywa w sobie ważną wiadomość. Czy uda się ją prawidłowo odczytać i zdążyć uratować Wiki?
Wartka akcja, dużo wiedzy historycznej, świetnie odmalowane realia życia w piętnastowiecznym mieście – wszystko to tworzy lekturę, która bawiąc uczy. Czytelnik dowie się nie tylko, co jedli ówcześni ludzie, jak się ubierali i w jakich warunkach żyli (Wiki nie może znieść panującego w grodzie smrodu), ale też np. jak różny był sposób traktowania dzieci: „masz 14 lat, więc jesteś dorosła” słyszy.
Bardzo ciekawym wątkiem jest pokazanie procesu, w którym Wiki może zostać przez inkwizycję skazana za uprawianie czarów. Autor jednak powstrzymał się od stereotypowego pokazania schyłku średniowiecza jako czasów całkowitej ciemnoty i zaściankowego myślenia – konstruując bohaterów, którzy mają odwagę głosić własne poglądy i być otwarci na nowe idee.
Mogą Cię również zainteresować:
Rozpoczynamy trzecią część naszego cyklicznego konkursu. Tym razem do wygrania książka zabawna, wzruszająca, zaskakująca i znacząco wzbogacająca słownictwo:) Jak ją zdobyć? Wystarczy zamieścić opinię o dowolnie wybranej książce z naszej Inspiroteki. Spośród wszystkich opinii dodanych w okresie od 22.02 do 18.03.2018 r. wybierzemy cztery najciekawsze, a ich autorów nagrodzimy książką “Piąte przez dziewiąte” ufundowaną przez Wydawnictwo Adamada. Co można zbudować z klocków? Po poznaniu tej książki pytanie musi ulec zmianie. Czy jest coś, czego nie da się zbudować?!* Ile trzeba mieć lat, by zostać królem? Czy koniecznie trzeba być dorosłym mężczyzną? Ci, którzy znają historię – wiedzą. Dla dzieci bywa to zaskakujące: władzę sprawowali nie tylko dorośli. I nie zawsze byli to mężczyźni. Ci, którzy oczekują lekkiej i wesołej opowiastki o zabawnym niedźwiadku, będą rozczarowani. Eliza Piotrowska – jak zwykle – nie poprzestaje bowiem na powierzchownej warstwie zdarzeń. Schodzi kilka warstw w głąb, dotyka spraw ważnych, z wyczuciem, ale zdecydowanie porusza trudne tematy. Ucz się, ucz, popraw tę ocenę, znowu dwója, chcesz skończyć przy łopacie!? Nie masz żadnych obowiązków, a jeszcze przynosisz złe oceny! Wielu rodziców powtarza swoim dzieciom ten tekst aż do znudzenia. A gdyby tak zamiast tego gadania, które z rzadka przynosi spodziewane efekty, podsunąć dziecku odpowiednią lekturę? Na przykład taką, dzięki której zobaczy, że wartoWięcej oW poszukiwaniu pasji[…]Wygraj “Piąte przez dziewiąte”
Co dziś zbudujemy?
Dziewczynka w za dużej koronie
Wojtek. W kilku słowach
W poszukiwaniu pasji