Czy Etiopczycy piją kawę?
Wypoczynek. Rozrywka. Efektowne zdjęcia. Czy nie tego przede wszystkim oczekujemy po wakacyjnych wyjazdach?
Są jednak tacy, dla których to za mało. Wykorzystują urlopy i oszczędności nie po to, by szukać wygody, luksusu i słonecznej plaży, ale by – pozwolę sobie na dość oklepany zwrot – poznawać świat. Choćby oznaczało to spanie na ziemi, podrzędne jedzenie, długie godziny w samochodzie, niebezpieczeństwa przyprawione mieszaniną potu i łez.
Jakże wiele zawdzięczamy podróżnikom! Kiedyś odkrywali kolejne kontynenty, opisywali nieznane lądy, poszerzali horyzonty – i to nie tylko geograficzne. Ale czy dziś jest inaczej? Przecież i współcześni ludzie nie rodzą się ze znajomością pism dawnych badaczy. Stopniowo, od najwcześniejszych lat, zdobywają coraz większą wiedzę o świecie – o prawidłach społecznych, o cudach przyrody, bogactwie kultur. Oczywiste jest, że w tym uczeniu się rzeczywistości potrzebują pośredników i nauczycieli.
Od kilku lat dużą popularnością wśród najmłodszych cieszą się programy i książki Neli Małej Reporterki. Ale rzecz jasna nie jest ona jedynym polskim dzieckiem, mającym szczęście urodzić się w rodzinie pasjonatów podróży. Nie tylko ona odwiedza kolejne kraje, dorastając i będąc kształtowaną przez liczne wojaże.
Młodym (także duchem) czytelnikom polecam książkę Szymona Radzimierskiego, Dziennik łowcy przygód. Etiopia. U stóp góry ognia. Jej narrator dość szybko budzi sympatię – pomimo (a dla niektórych – z powodu) posługiwania się nastoletnim, bezpośrednim stylem. Łatwo go polubić, choćby dlatego, że to chłopak pełen pasji, wszędobylski, ruchliwy, zafascynowany światem. A równocześnie – dziesięciolatek o ustalonym systemie wartości, wrażliwy, empatyczny, mocno przywiązany do swych rodziców (o których czule pisze Muńka i Daddy). Krótko mówiąc, Szymon to żywy dowód na to, że podróże kształcą – także charakter.
Jego opowieść o rodzinnej wyprawie do Etiopii przypomina trochę książkę przygodową – spotkania z krokodylami i hipopotamami, wyprawa na czynny wulkan, wspinaczka do górskich kościołów, a nawet zagubione bagaże mogą także czytelnikom zapewnić zastrzyk adrenaliny. Równocześnie jednak jest to relacja reporterska, ukazująca specyfikę i bogactwo różnych plemion żyjących w dolinie rzeki Omo. Szymon opisując ich zaskakujące – a dla Europejczyków niekiedy wręcz bulwersujące – zwyczaje, nie zapomina o szacunku należnym każdemu człowiekowi.
Już choćby dlatego warto podarować tę książkę rówieśnikom Szymona. Nawet jeśli nie mają oni możliwości odbywania podobnych wypraw, warto, by dowiedzieli się, jak żyją ich rówieśnicy – np. ci, którzy nigdy nie mieli w rękach prawdziwej piłki. A marzą o pustych butelkach, w których mogliby nosić wodę…
PS Odpowiedź na tytułowe pytanie znajdziecie w książce. Niestety, nie napawa ona optymizmem.
Mogą Cię również zainteresować:
Którą z prawd życiowych, uważanych przeze mnie za najważniejsze, chciałabym przekazać swoim dzieciom? Jeśli jesteś trochę inny – i tak jesteś wartościowy, bo w wyjątkowości tkwi siła. Warto mieć marzenia i dążyć do ich realizacji – nawet jeśli musimy przełamać strach, niechęć do zmian czy przemodelować przyzwyczajenia. To nie jest książka dla czytelników ceniących wyłącznie przyjemne i lekkostrawne opowieści. Ani dla tych, którzy nie chcą uwierzyć, że niedźwiedź nie przypomina miłego zwierzątka o bardzo małym rozumku. To już szósta odsłona naszego konkursu na opinie. Tym razem do wygrania książka Doroty Combrzyńskiej-Nogali, najnowsza część wyjątkowej serii “Wojny dorosłych – historie dzieci”. Niewtajemniczeni widzą tylko niewielki, prostokątny (rzadziej kwadratowy) przedmiot. Wiedzą, że dość powszechnie uznawany jest za rozwijający i wartościowy. Wybierając jeden spośród dziesiątków czy setek innych kierują się więc głównie przykuwającą wzrok kolorystyką albo rozpoznawalnością autora lub tytułu.Podróż na wyspę szczęśliwą
Nazywam się Kuba. Nie Kubuś
Wygraj “Wysiedlonych”
7 niezwykłych podarunków na Dzień Dziecka