O wstydzie, kłamstwie i inności

O wstydzie, kłamstwie i inności


Oto nasze kolejne spotkanie z książkami nagrodzonymi w V Konkursie im. Astrid Lindgren. Tym razem tytuły przeznaczone dla czytelników w wieku od 10 do 14 lat.

Ośmieszenie. Przy całej klasie. Takie, po którym już nigdy nie chce się wracać do szkoły. A w głowie dudni wcale nieretoryczne pytanie: czy można umrzeć ze wstydu?

Odrzucenie. Widmo niezapłaconych rachunków. Dyskryminacja ze względu na… wiek.

Poczucie niedopasowania. Intelektualnego, majątkowego, osobowościowego.

Poszukiwanie drogi do sukcesu. Nieustanne słuchanie rad trenerów, specjalistów.

„Zakochanie” służące tylko jednemu celowi.

Pozorne, powierzchowne piękno Anioła.

To zaledwie kilka spośród wielu wątków, splatających się w najnowszej powieści Zuzanny Orlińskiej. Jest ich tak dużo, bo pojawiający się tu bohaterowie zostali znakomicie wykreowani – to postacie charakterystyczne, niepowtarzalne, o niepapierowych osobowościach. Dlatego ich życiorysy, a co za tymi idzie również problemy, są złożone i skomplikowane. Na szczęście to wcale nie oznacza – przygnębiające. Lekkość, dowcip i swada, z jaką prowadzona jest narracja, liczne dialogi, dobrze skomponowana (choć wielowątkowa) akcja sprawiają, że powieść czyta się z przyjemnością i – nierzadko – z uśmiechem.

Równocześnie powieść Orlińskiej nie należy do książek, o których zapomina się tuż po zamknięciu. Opisane problemy inspirują do przemyśleń. Co więcej, refleksje te mogą pełnić rolę prewencyjną, bo przeżycia bohaterów (zwłaszcza Julianny) wydają się bliskie doświadczeniu wielu czytelników. Pomagają też odkryć, jak istotną rolę w naszym życiu odgrywa… wstyd. I nie zawsze jest to funkcja negatywna! Bywa, że poczucie wstydu chroni przed podjęciem decyzji, których przyszłoby nam długo żałować.

Krótko mówiąc, Wstydu za grosz! to kolejna dobra i godna polecenia książka Zuzanny Orlińskiej. Warto przeczytać – nawet, jeśli nie jest się już nastolatką 😉

Zuzanna Orlińska, Wstydu za grosz!, Nasza Księgarnia, Warszawa 2020

 

 

Ciekawe, a przecież mówiła, że nie lubi wsi. Że tutaj co? A, że tutaj zawracają bociany.

Nawet na końcu świata, na głuchej wsi, nie da się znaleźć zapomnienia. Bolesne wspomnienia przemieszczają się razem z nami.

Po raz kolejny inspiracją do stworzenia opowieści o problemach nastolatków stały się dla Joanny Jagiełło (autorki m.in. Jak ziarnka piasku) autentyczne, tragiczne wydarzenia. Po pierwsze: pożar szpitala psychiatrycznego w 1980 r. Po drugie: gwałtowna burza, w wyniku której w 2017 r. zginęły dwie harcerki. Autorka wprawdzie nie opisuje wprost tych zdarzeń, ale naznacza swych bohaterów traumą wstrząsających przeżyć. Do tego: bagażem wstydu i – o wiele trudniejszym do dźwigania – ciężarem nieszczerości. To one prowokują do stawiania kolejnych pytań: jak bardzo kłamstwo wpływa na życie człowieka – na jego emocje, relacje, lęki? Czy bolesne poczucie winy znika, gdy uwięzi się je w klatce milczenia?

Z widmami przeszłości nieustannie mierzy się zarówno piętnastoletni Szymon, jak i jego leciwy dziadek. Jak długo zdołają je dźwigać? Ile wątków w ich życiorysach mogą poplątać niedomówienia i samotnie niesione wspomnienia?

Co ciekawe, najbardziej barwną postacią powieści nie jest jednak ani Szymon, ani Józef, ale – Lena. Dziewczyna o fioletowych włosach. Nastolatka, która przeżywając rozpad małżeństwa rodziców oraz ich brak zainteresowania, szuka sposobów, by zwrócić na siebie uwagę, wyrazić bunt, zyskać akceptację rówieśników. Wychowywana w rodzinie niewierzącej, nie ma przy tym oparcia w autorytetach czy jasnych drogowskazach. Jednak zmiana środowiska, pobyt u dawno nieodwiedzanej rodziny, znajomość z Szymonem, sprawiają, że Lena rozkwita. Ona, dziewczyna z wielkiego miasta, znajduje ku temu warunki właśnie na wsi, którą tak początkowo pogardzała.

Wielowątkowa powieść Joanny Jagiełło niesie w sobie solidny bagaż emocji, stając się inspiracją do refleksji na temat odpowiedzialności, ciężaru prawdy, tchórzostwa i niedomówień.

Joanna Jagiełło, Tam, gdzie zawracają bociany, Nasza Księgarnia, Warszawa 2020

 

 

Grand Prix.

Wielka, znacząca nagroda.

A po lekturze co? Niedosyt. Zdziwienie. Niepokój.

Nie mam wątpliwości, że Katarzyna Ryrych ma lekkie pióro. Wiem, że porusza trudne tematy. Zwraca uwagę na często przemilczane kwestie. Odwraca perspektywę. A jednak… system wartości, który prezentuje, nie do końca jest tym, który chciałabym polecać młodym czytelnikom.

Zgadzam się z głównym przesłaniem książki: ludzie, których społeczeństwo uważa za innych, których nie rozumie, wcale nie są gorsi. To, że nie mieszczą się w równiutko przyciętych ramach, że zachowują się nietypowe, nie umniejsza ich godności, prawa do bycia sobą i prawa do szczęścia. W Lecie na RODOS szczęście wiąże się zaś z pozostawieniem w spokoju, pozwoleniem na życie na peryferiach społeczeństwa, w miejscu rządzącym się własnymi zasadami.

Tyle, że w książce Katarzyny Ryrych cała reszta ludzi (wszyscy poza głównymi bohaterami) wydaje się gorsza. Niczego nie rozumieją. Pielęgnują swoje ogródki zamiast odpoczywać. Kupują i śmiecą, zamiast zbierać odpadki. Martwią się o syna, dopytują o samopoczucie, zamiast zaakceptować jego autystyczne zachowanie i dać mu spokój.

Rozumiem, że ten krytyczny stosunek narratora, dwunastoletniego Porszaka, to reakcja na ciągłe sygnały, jakie dotychczas odbierał – jesteś gorszy, jesteś dziwny, jesteś inny. Wstydzimy się ciebie. Tylko że – moim zdaniem – w jego opowieści definicja tego, co jest akceptowane, a co krytykowane po prostu zostaje odwrócona o 180 stopni. Niechęć pozostaje.

Jaki jest ten idylliczny świat na RODOS (Rodzinnych Ogródkach Działkowych Otoczonych Siatką)? Pełen akceptacji, zrozumienia dla przyzwyczajeń wynikających z ran, których nie wolno dotykać. Mieszkańcy i bywalcy RODOS troszczą się o siebie, pomagają sobie, równocześnie nie przekraczając niewidzialnych granic. Pewnie od „normalnych” ludzi różni ich większy luz – tu nikt nie spieszy się do pracy, nie martwi wychowaniem dzieci czy zdrowiem współmałżonka, nie załatwia tysiąca spraw, nie czuje się zobowiązany do płacenia podatków. Panuje swoboda, wolność. Każdy ma własną przestrzeń, którą przekracza tylko, kiedy ma na to ochotę.

Ale jak wyglądałby świat, gdyby każdy z nas zaczął tak żyć???

Jeszcze raz powtórzę: zgadzam się, że każdego, nawet tego, którego zapach, wygląd czy zachowanie mogą szokować, trzeba traktować z szacunkiem. Że trzeba po prostu dostrzec w nim człowieka – bez uogólnień, stereotypów, uprzedzeń. Że – jeśli nie krzywdzi innych – warto zaakceptować jego sposób bycia. A jednak trudno uznać mi taką swobodę, skupienie wyłącznie na własnych potrzebach, za godne polecania młodzieży.

Podobnie – z racji mojego własnego światopoglądu – trudno mi zaakceptować wiarę w reinkarnację (koncepcja nieba i piekła została w książce skrytykowana, większe możliwości daje wcielenie w psa czy kota) oraz sposoby „modlitwy” Porszaka. Blisko mu do buddyzmu, dlatego gdy pragnie, by spełniło się jego marzenie, skupia się na „chceniu” (mrucząc przy tym ommmmm). To marzenie się spełnia, bo… jego ojciec ma ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. Gdy zabiera go karetka, chłopiec bardziej się cieszy niż martwi stanem taty. To jednak aż tak bardzo nie dziwi – duża część opowieści oscyluje wokół żalu i niechęci narratora wobec rodziców.

W Lecie na RODOS bardzo pozytywnie przedstawieni zostali inni bohaterowie – Wuj Kukułka (zajmujący się przygotowaniem eliksiru szczęścia – czyli pędzący bimber) oraz Panda (prawdopodobnie diler narkotyków). I to właśnie mnie zaskakuje: bo przecież książka została nagrodzona główną nagrodą w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren – Astrid, która walczyła z alkoholizmem, wiedząc, ile szkód on wyrządza. Czy poparłaby przedstawianie dilera jako miłego człowieka, budzącego swą ekonomiczną zaradnością podziw małolatów?

Powyższe refleksje dowodzą, że książka nie pozostawia obojętnym. Ma wiele mocnych stron, jednak nie jest lekturą, którą poleciłabym nastolatkowi do samodzielnego zgłębiania. Stanowi raczej podłoże dyskusji, wymaga krytycznej i bardzo świadomej analizy.

Katarzyna Ryrych, Lato na RODOS, Nasza Księgarnia, Warszawa 2020

Może zainteresują Cię również:

Konkurs Książki bez kwarantanny

Gdy możliwości wychodzenia na zewnątrz coraz mocniej ograniczone, trzeba eksplorować świat inaczej. Czy tylko pozostając ciągle w trybie online? (Na szczęście) niekoniecznie! Dzieci i młodzież, chętnie korzystających z mocy wyobraźni, zapraszamy do konkursu. Podzielcie się z innymi propozycjami książek, w których można się zaczytać! Opowiedzcie, czym Was urzekły, do czego zainspirowały, czym zaintrygowały.

5 komentarzy

Kudłaty niedźwiedź na tropie 😉

Konkurs Literacki im. Astrid Lindgren darzę dużym zaufanie. Przyznawane w jego ramach nagrody to gwarancja jakości. Dlatego z ogromną radością i zaciekawieniem czekałam na pubikacje tegorocznych laureatów. Te przeznaczone dla czytelników w wieku od 0 do 6 lat, „testowałam” wspólnie ze swoimi dziećmi. I?

0 komentarzy

Jaka jest Twoja supermoc?

Joanna Wachowiak, jedna z cenionych przeze mnie autorek książek dla młodych czytelników, ma przynajmniej dwie supermoce: bogatą wyobraźnię i talent literacki. Dzięki temu tworzone przez nią książki mogą służyć pielęgnowaniu i rozsiewaniu wartości, które czynią świat lepszym, bardziej przyjaznym, piękniejszym miejscem.

0 komentarzy

Myślisz, że tak ci źle?!

Życie bywa czasami TAKIE nie fair. Jesteś właśnie zajęty dokuczaniem siostrze, graniem na konsoli albo komputerze, a tu wpada mama i każe ci coś zrobić koło domu. Obowiązki domowe? NO NAPRAWDĘ? Nie widzisz, mamo, że jestem POTWORNIE ZAJĘTY? Wiesz, bąki się same nie pozbijają! Lecz ona z jakiegoś powodu nie słucha i musisz spędzić DOSŁOWNIEWięcej oMyślisz, że tak ci źle?![…]

0 komentarzy

Zdjęcie główne: Pixabay.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.