Szpital – nie taki straszny, jak go malują
Pobyt w szpitalu to zawsze wielki stres dla dziecka i rodzica. Niezależnie od tego, czy trwa kilka dni czy tygodni – wypadamy z codziennego, znanego rytmu, zostawiamy ulubione rzeczy i ukochane osoby, by spędzić czas w nowym miejscu. Do tego nieprzyjemne zabiegi, złe samopoczucie i to najgorsze – strach. Nawet jeśli nie mamy do czynienia z poważną chorobą, trudno się go pozbyć. Warto na tą przykrą okoliczność jakoś się przygotować – oczywiście z wsparciem w postaci dobrej lektury, która uświadomi, że nawet w ciężkiej sytuacji damy radę.
Co ciekawe, autorzy podejmując tę trudną kwestię udowodnili, że nawet na takie poważne tematy można pisać z nutką humoru i optymizmu, starać się pokazać dobre strony i to, czego pobyt w szpitalu może nas nauczyć.
Anna Onichimowska, Będę biegać
Pewnego dnia Maciek zasłabł i rodzice musieli zawieźć go do lekarza. A potem okazało się, że czeka go kardiologiczna operacja.
Autorka opisuje, co może spotkać dziecko w szpitalu – wywiad przy zapisie, badania, przygotowanie do zabiegu. W prostych słowach oswaja z sytuacją, która jest dla malucha nowa. Oczywiście w szpitalu toczy się też w miarę normalne życie – nauka, wypożyczanie książek ze specjalnej biblioteki, psoty tych, którzy leżą już bardzo długo, więc czują się tam prawie jak w domu. Co ciekawe, w tym miejscu rodzą się też przyjaźnie. Osoby połączone wspólnym losem mają umiejętność tworzenia bardzo trwałych więzi – i na takie zapowiadają się te, które Maciek nawiązał z Filipem (który odgrywa rolę starszego brata – objaśnia, co go czeka, pociesza, tłumaczy i daje rady) czy Misią, której powierzył opiekę nad swoją maskotką na czas operacji. Szpital to też świetna szkoła empatii.
Ciepła, wzruszająca, a przy tym niesmutna książka. W końcu Maciek znosi wszystkie niedogodności operacji po to, by znów móc biegać!
Grzegorz Kasdepke, Kuba i Buba w szpitalu czyli o prawach dziecka-pacjenta niemal wszystko!
Kto zna Kubę i Bubę ten wie – z nimi nigdy nie jest nudno. Nawet w szpitalu. (Można pokusić się o stwierdzenie, że im więcej zakazów i ograniczeń, tym pomysłowość upiornych bliźniaków rośnie).
Napisana na specjalne zamówienie książka w sposób ciekawy i przystępny dla dzieci przedstawia Kartę Praw Dziecka – Pacjenta. Czy dziecko może zostać w szpitalu w towarzystwie opiekuna? Czy lekarz powinien informować o przebiegu leczenia? Kto ma prawo wglądu do przeprowadzanych badań? Każda z powyższych kwestii (oraz pozostałe 10) omówiona jest za pomocą ciekawej, często nieoczywistej i absolutnie niebanalnej historyjki, dzięki czemu małemu czytelnikowi łatwiej będzie zapamiętać wszystkie punkty opracowane wspólnie przez Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Pacjenta. Dzięki znajomości tych tez dzieci z pewnością nie tylko lepiej zniosą pobyt w szpitalu czy innej placówce medycznej, ale i w przyszłości będą bardziej świadomymi pacjentami.
Książka może pomóc także rodzicom w egzekwowaniu praw małego pacjenta. Często sami zagubieni w medycznej machinie, zmartwieni stanem zdrowia dziecka, boją się upomnieć o to, co mu się należy. A przecież wszystkim zależy na tym, by jak najszybciej wróciło do zdrowia.
Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Lucjan. Lew, jakiego nie było
O chorobie niekoniecznie trzeba mówić wprost. Można też skorzystać z terapeutycznej mocy baśni, gdzie autor, z pozoru opowiadając historię o czymś zupełnie innym, przekazuje pewne sugestie, rady, dodaje otuchy.
Hania wyrusza w trudną podróż, która jest metaforą choroby. Towarzyszy jej maskotka – Lew Lucjan. Będzie ją wspierał w drodze do odzyskania zdrowia, pomagał. Co najważniejsze – jak najlepszy terapeuta zdradzi kilka prawd, które pozwolą łatwiej odnaleźć się w tym niechcianym przecież położeniu. Pewnie także – pomóc w procesie zdrowienia (jeśli przyjmiemy jako prawdziwe stwierdzenie, że bardzo ważne jest w nim odpowiednie podejście psychiczne).
Bohaterka znalazła się w tej sytuacji wbrew swojej woli, ale musi ją zaakceptować, co więcej – nie zastanawiać się zbytnio nad przyczynami i nie rozstrząsać kwestii „dlaczego ja”? Nie myśleć, że jest to kara.
„Czasami pewne rzeczy się zdarzają. Czy nam się to podoba, czy nie. I nie ma w tym niczyjej winy“ – mówi jej lew Lucjan.
Żeby przetrwać ciężkie warunki, trzeba się pogodzić z sytuacją, odrobina dobrej woli może w tym pomóc. Nie zaszkodzi też wyobrażanie sobie, że nie jest aż tak źle.
Podróż jest długa i niebezpieczna, ale nie warto słuchać, co strasznego przydarzyło się poprzednikom. Należy pamiętać, że leczenie nie zawsze będzie wyglądało tak samo, podobną procedurę dana osoba może przeżywać inaczej: „Każdy, kto tu przybywa, musi pokonać własną drogę”. Poruszona jest też kwestia zmian fizycznych, jakie zachodzą podczas choroby. Hania inaczej wygląda i martwi się, że tak już zostanie (obrazowo dla dziecka autorka i ilustratorka przedstawiły to w ten sposób, że jest cała niebieska), na co Lucjan radzi jej, by pamiętała, że w środku wciąż jest taka sama.
Tę książkę spokojnie można polecić zmagającym się z chorobą czytelnikom w wieku od 5 do 100 lat.
Monika Zięba, Bo ja idę do szpitala
Alek idzie do szpitala na operację serca. Towarzyszy mu maskotka – łoś Tadeusz, narrator opowieści. Książka w sposób bardzo praktyczny opisuje, co czeka bohatera. Łoś Tadeusz opowiada o tym – począwszy od pakowania rzeczy do szpitala, poprzez rozmowę z lekarzem, przygotowania do operacji (np. zakładanie kroplówki), sam jej przebieg (Alek będzie podłączony do medycznej aparatury, a po wybudzeniu może czuć się nie najlepiej), aż po rekonwalescencję po zabiegu. Wszystko to przekazane jest bardzo prostym językiem dostosowanym do możliwości kilkuletniego odbiorcy, z odwołaniem się do jego doświadczeń (po operacji może być mu “trochę niedobrze, jak wtedy, gdy sam zjadł prawie cały placek z jabłkami, który upiekła babcia”). Opisuje typowe, znane każdemu dziecku uczucia: strach przed nocowaniem w nowym miejscu, czy przed różnymi zabiegami medycznymi, tęsknota za rodzicami.
Ta lektura będzie bardzo użyteczna dla każdego dziecka, które czeka pobyt w szpitalu, zwłaszcza jakiś zabieg. Na końcu zamieszczono słowniczek trudnych pojęć, jak anestezjolog, cewnik, operacja.
Anna Czerwińska-Rydel, Jak rumianek
Kamil choruje na mukowiscydozę i często bywa w szpitalu. Jako narrator oprowadza nas po znanym sobie świecie i stara się pokazać, że toczy się tam w miarę normalne życie – nawet jeśli dzieci do zabawy ubierają maseczki na twarz (by się nie zarazić) czy muszą spędzać jakiś czas w łóżku.
Książka pokazuje, że maluchy mają w sobie wielką siłę i umiejętność przystosowania się do warunków, w których przebywają. Innymi słowy – dziecko zawsze pozostaje dzieckiem i szuka okazji do zabawy, radości czy nawet robienia psikusów. Często też to rodzice wywołują strach związany z przebiegiem leczenia: „Z mamami to tu w szpitalu jest w ogóle największy kłopot. One nic nie rozumieją, tylko ciągle się wszystkiego boją”- stwierdza Kamil. Dziwi się, gdy mama mówi mu, że uczy się od niego dzielności. A jednak małe dzieci często dużo lepiej radzą sobie z lękiem, owszem, może dlatego, że nie pojmują do końca zagrożenia, ale przecież martwienie się na zapas nigdy nie pomaga w procesie leczenia.
(Jak widzicie, również ta książka przyda się także dorosłym).
Babcia tłumaczy, że imię Kamil pochodzi od łacińskiej nazwy rumianku, który – jak wiadomo – ma działanie lecznicze. I to chyba prawda, bo główny bohater, choć sam poważnie chory, potrafi rozśmieszać i pocieszać leżące z nim w szpitalu dzieci, podpowiadać, jak znieść nawet uciążliwe zabiegi. Jest jak rumianek.
Mogą Cię również zainteresować:
Oto kolejna odsłona naszego cyklicznego konkursu. Tym razem do wygrania książka, która zachwyci chyba każdego miłośnika LEGO. Niewidomy. Niepełnosprawny. Potrzebujący pomocy. Kaleka. Czy taki właśnie jest Kamil? Dla wielu – tak. Zwłaszcza, jeśli dostrzegają tylko jego wyglądające nietypowo oczy. I nie potrafią (nie chcą? Nie mają czasu?) spojrzeć ponad oczywisty stereotyp. A gdyby w waszym domu mieszkał kosmita? Ola bardzo się ucieszyła z przyjścia na świat małego braciszka. Niecierpliwie czekała na moment, kiedy będzie mogła się z nim bawić. Tymczasem on rósł, ale wcale nie wykazywał zainteresowania siostrą. Coś było nie tak. Nawet koleżanka Julka, która też miała młodsze rodzeństwo, stwierdziła, że brat Oli chyba jestWięcej oKładka między dwoma światami[…] Wiadomo – inny nie znaczy gorszy. Łatwo powiedzieć. Ale jeśli ten inny bywa agresywny? Jeżeli wygląda inaczej? Mówi zupełnie niezrozumiałym językiem? Do tego wciąż się poci i niezbyt ładnie pachnie? Czy dopuścimy go do swojego świata? Być może nawet tak. Jeśli jako gość spróbuje nauczyć się choć kilku rządzących u nas reguł. Jeżeli to myWięcej oCzy masz odwagę tam popłynąć?[…]Wygraj “365 zabaw z klockami LEGO®”
Dla tych, którzy chcą dostrzec więcej
Kładka między dwoma światami
Czy masz odwagę tam popłynąć?
Dla dziecka zawsze stres jest wizyta nawet w przychodni, no chyba mama ma bzika na punkcie szpitala to co innego, świetny wpis zrobiony został.
Na pewno dobrze jest być dla dziecka wsparciem, a nie swoją paniką zwiększać jego strach.