Tajemnice niezłomnego dobra
Oto znów spotykamy Tiuriego.
Minęło kilkanaście miesięcy w świecie realnym (od daty polskiej premiery pierwszego tomu) i kilka w Królestwie Dagonauta (od zakończenia akcji Listu do króla).
Co więcej, tak jak to bywa i w rzeczywistości – okazuje się, że wędrówka Tiuriego po wyboistych ścieżkach dorastania nie stanowiła zwieńczenia, a zaledwie jeden z etapów jego życia. Dalsza droga wcale nie jest prosta, szeroka czy choćby… oczywista. Na młodego rycerza wciąż czeka gąszcz niespodzianek. Przyjdzie mu przedzierać się przez zarośla nieustannie rozpleniającego się zła. Przemykać przez bagna nienawiści. Znosić bolesne konsekwencje odkrywania tajemnic Dzikiego Boru.
Czy warto?
Takiego pytania nie usłyszymy od Tiuriego. Jego wewnętrzny kodeks moralny jest tak jasny i przejrzysty, że nie waha się podejmować ryzyka czy narażać swojego życia dla dobra królestw, którym służy (choć jest poddanym króla Dagonauta, można odnieść wrażenie, że co najmniej równie bliski jest mu król Unauwen). Równocześnie jednak dokonywane przez niego wybory mają sens, bo warunkuje je nie tyle ślepe posłuszeństwo, ale rozsądek, samodzielność, a przede wszystkim – ukierunkowanie na człowieka, nie na górnolotne idee.
Tiuri dotrzymuje słowa – nawet gdy jego dochowanie wydaje się śmieszne w oczach wielkich. Dba o przyjaciół. Nie używa zdradzieckich podstępów wobec wrogów, a tym, którzy są przesiąknięci goryczą i nienawiścią – współczuje. Jest waleczny, odważny, wytrwały. Skromny, dobry, wrażliwy. I ma szczęście do niezwykłych misji. Pewnie dlatego, choć zaledwie przed rokiem został pasowany, jego pozycja w rycerskim świecie wydaje się już znacząca.
Czy to jednak wystarczy, by rozwikłać tajemnice Dzikiego Boru, odnaleźć zaginionego rycerza Rystridyna i rozpoznać, kto jest po czyjej stronie? Czy wystarczy, by zatrzymać rosnące w siłę fale zła?
Druga powieść Tonke Dragt to kolejne zaproszenie do niezwykłego świata inspirowanego średniowiecznymi motywami i ponadczasowymi wartościami. A choć tom ten nie dorównuje Listowi do króla kompozycyjną znakomitością, stanowi jego ważne uzupełnienie. I podobnie jak pierwsza część – po prostu wciąga.
Zdjęcie główne: Obraz Elias Sch. z Pixabay
Mogą Cię również zainteresować:
Miłe to doświadczenie zastać swą niespełna siedmioletnią córkę czytającą młodszemu kuzynowi ballady Mickiewicza. Choć uczciwie przyznaję – podsuwanie jej poezji z wyższej półki to nie moja inicjatywa. Po raz kolejny inspirację zawdzięczamy Emilii Kiereś. Niekryjąca swej sympatii do narodowego wieszcza autorka sięgnęła po jeden z jego najsłynniejszych utworów – ten, który kolejne pokolenia omawiają naWięcej oŁowiąc dobro[…] On sobie w życiu poradzi – mówią o chłopcu, przepychającym się na zjeżdżalni bez kolejki. Nie da sobie w kaszę dmuchać – stwierdzają, obserwując dziecko wygrywające batalię o zabawkę w piaskownicy. Jaka ona zaradna! – chwalą dziewczynkę walczącą o podniesienie stopni na koniec roku. A jaką dumą napawa rodzinę wygrana w zawodach, najlepiej napisany sprawdzian,Więcej oUniwersytet Wszystko Moje[…] Podczas lektury wszystko znikało. Mieszkanie, domowy gwar, zmęczenie, zmartwienia, czas. Pochylałam się nad książką, a gdy odrywałam od niej wzrok, zaskoczona odkrywałam, że minęły dwie – trzy godziny (oczywiście nocne). Byłam tylko tam: w kaplicy czuwania, w zajeździe Jikarvara, w Lesie Rozbójników, w klasztorze, na zamku Mistrinaut, w chacie Menauresa. Potem jeszcze na pokrytej lodemWięcej oZa Rzeką Tęczową. Trakt ku dorosłości[…] Katarzyna Ryrych lubi czynić swoimi bohaterami dzieci czy też młodych ludzi, którzy mają w życiu pod górkę. Tak jest z braćmi w O Stephenie Hawkingu, Czarnej Dziurze i Myszach Podpodłogowych – Stefan, unieruchomiony przez chorobę nie rusza się z łóżka, a wrażliwy Piotrek nie ma w związku z tym tak bezproblemowego dzieciństwa, jak jego koledzy.Więcej oNadejdą jasne dni[…]Łowiąc dobro
Uniwersytet Wszystko Moje
Za Rzeką Tęczową. Trakt ku dorosłości
Nadejdą jasne dni