Dzieciństwo?

Dzieciństwo?


Wiek wesołości, psot, figli, zabawy. Wiek uczenia się reguł i upartego poznawania świata.

Bywa beztroski i pełen nadziei – jak w chwilach puszczania łódek na wodzie, gdy obok leży ulubiony pies.

Bywa przerażający i okrutny – gdy nad błękitno niebo dziecięctwa nadlatuje armia zła.

A czasem jest taki i taki po trosze.

W ten sposób wydaje się go przedstawiać Andrzej Perepeczko, spisując swoje sfabularyzowane doświadczenia z najmłodszych lat. Dzieli się bowiem „częścią wspomnień”, dzięki czemu bohater książki Jędruś, chłopak ze Lwowa przypomina trochę makuszyńskich urwisów – pełnych fantazji, zawsze kierujących się w życiu szlachetnymi zasadami.

I tak mały Jędruś, który z nabożnym skupieniem słuchał opowieści dziadka o zabytkach Lwowa, rośnie na bystrego chłopca, zainteresowanego czytaniem i nauką. Jest otwarty i pogodny, dzięki czemu z zaciekawieniem przyjmuje przeprowadzkę z pięknego, wschodniego miasta do podwarszawskiej twierdzy Modlin. Podziwia tatę – wojskowego. Z ochotą pomaga nawet w przygotowywaniu okopów, dopytując kiedy nareszcie ta wojna wybuchnie?

A potem wojna wybucha naprawdę. Życie rodziny Jędrka, a nawet cały świat – stają na głowie.

Opisując swoje doświadczenia z lat drugiej wojny światowej, Andrzej Perepeczko nie epatuje złem i okrucieństwem. Może dlatego, że dzięki opiece dzielnej i bardzo kochającej mamy oraz trosce babci, Jędrek – w tym bardzo nie-dziecięcym świecie – mógł pozostać chłopcem. Miał gdzie mieszkać, co jeść. Kontynuował naukę na tajnych kompletach, mógł nawet wyjeżdżać na wakacje. Ominął go udział w powstaniu warszawskim. I choć rwał się do działania (dołączył do Szarych Szeregów, próbował dotrzeć do walczącej stolicy), uniknął losu wielu swoich rówieśników. Przetrwał, dzięki czemu poniósł dalej cząstkę przedwojennego świata, którą tak w nim pielęgnował dziadek. I przekazuje następnym pokoleniom, że wojna jest najtragiczniejszym i… najgłupszym pomysłem, na jaki mogła wpaść ludzkość.

Obyśmy nigdy o tym nie zapominali.

Może zainteresują Cię również:

Chłopiec znikąd

Chciałabym, żeby wszystkie nastolatki przeczytały tę książkę. Co więcej, myślę, że powinna im się podobać, bo choć porusza niełatwe tematy – miejscami wciąga jak najlepsza powieść przygodowa.  Czy w dobie tak popularnych opowieści o niesamowitych (często magicznych) perypetiach bohaterów ma szansę lektura, która nawet jeśli nie oparta na faktach opowiada historię, jaka naprawdę mogła sięWięcej oChłopiec znikąd[…]

0 komentarzy

Niełatwo budować most

Gliniany most powstawał kilkanaście lat. Chyba częściej w twórczych mękach niż w uniesieniu artystycznego natchnienia. Być może właśnie dlatego nie jest – przynajmniej dla mnie – książką do przeczytania jednym tchem.

0 komentarzy

Chmurne niebo i trochę błękitu

W wakacje często chcemy po prostu odpocząć. Przeczytać coś lekkiego jak lody śmietankowe, jak nasionko dmuchawca, jak latawiec unoszący się nad plażą. Ale czy to oznacza, że każda książka, która zmusi nas do myślenia, będzie niedobra? Zaburzy nieskazitelny lazur nieba? Ja jednak lubię chmury – nawet te groźne i zwiastujące burzę. Zwłaszcza, że gdzieś tamWięcej oChmurne niebo i trochę błękitu[…]

0 komentarzy

W świecie dobra i zła

Zawirowania w moim życiu zaczęły się jesienią 1943 roku z powodu dziewczynki o mrocznym sercu, której pojawienie się zmieniło wszystko na zawsze.

0 komentarzy

Czekoladowy drogowskaz

Tę całkiem gorzką, 90. procentową, potrafią zjeść tylko niektórzy (ja znam ich bardzo niewielu).

0 komentarzy

Dzieci kontra Zło

Książka to niezwykle mroczna, a równocześnie – ciesząca się dużym uznaniem krytyków i wielokrotnie nagradzana. I oto mamy pierwszą zagadkę: dlaczego te dwa elementy idą w parze? Czemu jury II Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren przyznało kiedyś (nie po raz ostatni jak się okazało) Grand Prix dziełu Marcina Szczygielskiego? Czy młodym czytelnikom nie warto byłobyWięcej oDzieci kontra Zło[…]

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.